sobota, 18 października 2014

30.WFF: „Daleko, daleko”, reż. Esben Toft Jacobsen

30.WFF: „Daleko, daleko”, reż. Esben Toft Jacobsen

Biorąc dzieci poważnie

Rodzinny weekend filmowy, jako stały punkt programu Warszawskiego Festiwalu, od lat pozwala rodzicom z dziećmi zapoznać się z produkcjami, jakich na co dzień próżno szukać w repertuarach kin. Na ogromne braki w dostępności ambitnego kina dla najmłodszych odpowiada w pewnym stopniu nowy festiwal Kino Dzieci, wciąż jednak mamy tu do czynienia z pewnego rodzaju świętem, które wyraźnie kontrastuje z bylejakością, serwowaną młodym widzom poza tego rodzaju wydarzeniami.

„Daleko, daleko”, prezentowana podczas Warszawskiego Festiwalu Filmowego pełnometrażowa animacja Esbena Tofta Jacobsena, jest koprodukcją szwedzko-duńską, co samo w sobie mówi już wiele. To właśnie Skandynawia uchodzi za miejsce, gdzie nie tylko kina, ale w ogóle kultury przeznaczonej dla dzieci nie spycha się na margines, lecz traktuje na równi z „pełnowartościowymi” produkcjami dla dorosłych. Podstawą takiego podejścia musi być jednak poważne traktowanie odbiorcy, niezależnie od tego, czy ma lat 5, 10, czy 30. 



Film Jacobsena można uznać za wzorcowy przykład wspomnianego nastawienia. Jest opowieścią o małym zajączku Johanie, który nie może pogodzić się ze stratą matki, porwanej przez Pierzastego Króla. Ponieważ złowrogi ptak boi się wody, ojciec Johana, w obawie przed utratą ukochanego syna, postanawia zamieszkać wraz z nim na kutrze. Zajączek wysyła do matki listy w butelce, wierząc, że pewnego dnia uda mu się ją odnaleźć i razem wrócić do domu. Kiedy ojciec na chwilę opuszcza statek, Johan odbiera z pokładowego radia wołanie o pomoc. To dryfujący w pobliżu pies Bill, jedyny, który zdołał uciec Pierzastemu Królowi. Pełen nadziei, że uda mu się dotrzeć do matki, Johan wyrusza na ratunek Billowi.

Utrzymana w stonowanej tonacji animacja komputerowa nie atakuje widza nadmiarem szczegółów, co jeszcze podkreśla jej baśniowy charakter. Ten formalny minimalizm jest dla Jacobsena sposobem, by dać przemówić samej historii, która w takich warunkach broni się doskonale. Nie ma w „Daleko, daleko” łatwego moralizatorstwa, nie ma też klasycznego starcia dobra ze złem. Misja Johana okazuje się ostatecznie walką o zrozumienie praw rządzących światem, które dorośli często przyjmują bez stawiania pytań. Jacobsen zdaje sobie sprawę, że aby oswoić dzieci z tym, co w świecie smutne i brzydkie, nie można przed nimi tego zakrywać. Opowieść o Johanie, który buntuje się przeciwko odwiecznym prawom życia i śmierci, może być nie tylko sposobem, by podjąć z dzieckiem trudny temat starty bliskiej osoby, ale także próbą zrozumienia i zmierzenia się przez dorosłych z dziecięcą żałobą. 



Zdaniem duńskiego pedagoga Jespera Juula, kiedy dziecko staje się nastolatkiem, jest już zdecydowanie za późno na jego wychowywanie. Jeśli nie chcemy by w przyszłości skusiła ich Wawa, po której zostaje okropny filmowy kac, musimy zacząć pracę u podstaw. Oczywiście, trzeba dorosnąć do Bergmana, Godarda czy Antonioniego, ale jeśli dziś nie pokażemy kilkulatkom, co to znaczy dobre kino, kiedy przyjdzie czas na mistrzów, może już być za późno. Trzeba tylko mieć im co pokazywać. Film Jacobsena znakomicie się do tego nadaje.

Katarzyna Pochmara-Balcer

Daleko, daleko”, reż. Esben Toft Jacobsen, Szwecja, Dania, 2014.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz