wtorek, 25 września 2012

"Kochanek królowej", reż. Nikolaj Arcel


Stylowe kino w wielkim stylu

Wielki Mads Mikkelsen! – chciałoby się krzyknąć chwilę po seansie „Kochanka Królowej”, w której ten duński aktor gra główną, a zarazem tytułową rolę. Rzadko kiedy składanie podobnych peanów na cześć ekranowego gwiazdora można usprawiedliwić czymś więcej, niż osobistą, bardzo nieobiektywną, sympatią dla podziwianego artysty. I, choć niżej podpisany nie zamierza wypierać się tejże stronniczości swojej oceny, nie może jednak nie podzielić się entuzjazmem, jaki wzbudza w nim tak udana kreacja filmowa. Zwłaszcza, że w tym konkretnym przypadku, blask wyróżnionej osobowości to nie zasługa bezbarwnego otoczenia, na tle którego ona występuje. Co to, to nie. Obraz, wyreżyserowany przez Nikolaja Arcela, zasługuje na gromkie brawa również, a może nawet przede wszystkim, za sprawą świetnie opowiedzianej historii, z powodzeniem łączącej w sobie elementy namiętnego romansu, oszałamiającego kostiumowego widowiska i przebiegłej politycznej intrygi. Splecenie ze sobą tych wszystkich wątków nie udało by się jednak bez udziału charyzmatycznego bohatera, który udźwignąłby zarazem role kochanka, rewolucjonisty, a przede wszystkim człowieka będącego uosobieniem ideałów i niepokojów swojej epoki. Takim bohaterem okazała się autentyczna postać niemieckiego lekarza Johanna Friedriecha Struensee, w którą to właśnie, w tak  zachwalany tutaj sposób, wcielił się Mads Mikkelsen.


Fabuła „Kochanka Królowej” zabiera nas w czasy osiemnastowiecznej Danii, przybliżając kulisy burzliwych polityczno-społecznych perturbacji, jakie na skutek przełomowych i nagłych reform dotknęły wówczas ten kraj. Konflikt pomiędzy obrońcami tradycyjnych wartości i konserwatywnych rozwiązań gospodarczych, a krzewicielami zgodnych z oświeceniową filozofią liberalnych przemian nabiera tempa i drapieżności, gdy nadwornym medykiem, a później osobistym doradcą władającego króla Chrystiana VII zostaje, z pozoru apolityczny i neutralny, cudzoziemiec. Johann Friedrich Struensee, o którym tu mowa, nie długo pozostaje jednak biernym obserwatorem knowań i manipulacji mających miejsce w komnatach królewskiego pałacu. Postanawia wykorzystać swą uprzywilejowaną pozycję do urzeczywistnienia marzeń o postępowym, nowoczesnym państwie. Wiernego sprzymierzeńca w walce o wprowadzenie tego ambitnego planu niespodziewanie znajduje on w małżonce swego mocodawcy, Karolinie Matyldzie. Pochodząca z angielskiej dynastii królowa, zauroczona rewolucyjnymi wizjami snutymi przez śmiałego reformatora nie tylko ułatwia mu ich realizacje, lecz także zakochuje się, zresztą z wzajemnością, w ich autorze.

Film Nikolaja Arcela to prawdziwa symfonia emocji, wzruszeń i umiejętnie dawkowanego napięcia. Wielowątkowa historia została opowiedziana z dramaturgiczną finezją, umożliwiając tym samym wykreowanie wyrazistych bohaterów targanych przez autentyczne uczucia i dylematy. Mnogość relacji, jakie w satysfakcjonujący sposób udało się twórcom odmalować w tej niewiele ponad dwugodzinnej produkcji, zaskakuje – ich liczba z powodzeniem mogłaby posłużyć za materiał na jeden z niezwykle dzisiaj modnych telewizyjnych seriali kostiumowych. Tragiczny mezalians arystokratki z politycznie zaangażowanym intelektualistą, trudna przyjaźń łącząca na w pół szalonego władcę i spiskującego za jego plecami zaufanego doradcę, rywalizacja pomiędzy żądnymi zemsty i przywilejów dworzanami, czy wreszcie polityczna kariera idealisty, który dzięki sprzyjającym okolicznością zyskuje władzę równą królom to wątki posiadające ogromny rozwojowy potencjał nawet z osobna, a co dopiero wymieszane ze sobą w jednolitą intrygę. Na szczęście „Kochanek królowej” z powodzeniem wykorzystuje ten potencjał, znajdując właściwe miejsce dla każdego z elementów tej skomplikowanej historii, odpowiednio wszystkie je wyważając, nie pozwalając żadnemu z nich dominować i zepsuć wrażenia harmonijności, jakie ten stylowy dramat może wywoływać – choć przyznać trzeba, wielki Mads Mikkelsen był tej sztuki bardzo blisko.

Łukasz Orłowski

Kochanek królowej (tytuł org. En kongelig affære);
reż. Nikolaj Arcel; wyst. Mads Mikkelsen, Alicia Vikander, Mikkel Boe Følsgaard

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz