wtorek, 14 października 2014

30. WFF: „Poziom morza”, reż. Esra Saydam, Nisan Dağ.


W poszukiwaniu straconego czasu

Konkurs 1-2, prezentujący pierwsze i drugie filmy w dorobku reżyserów, należy do moich ulubionych na Warszawskim Festiwalu Filmowym. Początkujący twórcy dysponują często energią, która pozwala im na robienie filmów bez rozbuchanych budżetów, gwiazdorskiej obsady i wydumanych scenariuszy, za to z młodzieńczą świeżością mówiących o rzeczach bliskich i ważnych. Wynikające z braku doświadczenia niedociągnięcia wybacza się im tym łatwiej, im wyraźniej widać zapał, by wrażliwością, z którą obserwują rzeczywistość, podzielić się z innymi.

W przypadku pokazywanego w tej sekcji „Poziomu morza” niewiele jest jednak rzeczy, które należałoby twórcom wybaczyć. Z pozoru banalna historia kobiety (w rolę Damli wcieliła się aktorka o hipnotyzujących oczach, Damla Sönmez), która w zaawansowanej ciąży z mężem u boku odwiedza rodzinne strony i spotyka swoją dawną miłość, opowiedziana zostaje z wyczuciem, które od początku unicestwia melodramatyczny patos, zagrażający tego typu opowieściom.






Studiujące w Nowym Jorku tureckie reżyserki, Esra Saydam i Nisan Dağ, stworzyły film, którego podstawę i punkt wyjścia stanowi poczucie tęsknoty za rodzinnym krajem, jakiej doświadczyły podczas pobytu w Wielkim Jabłku. Jest zatem „Poziom morza” obrazem zrodzonym z nostalgii za znanym z dzieciństwa krajobrazem egejskiego wybrzeża i czasem, którego nie da się przywrócić. Niezwykle sensualne zdjęcia, nieoczywiste, piękne kadry, świadczą o głębokim wyczuciu reżyserek i dostarczają widzowi wrażeń niemal synestetycznych.

Gdyby jednak na nastroju poprzestać, „Poziom morza” oglądałby się jedynie jak pocztówkę z wakacji, czy schowane na dno szafy zdjęcia, na których po latach odkrywamy dawną miłość. Ambicja reżyserek sięga jednak dużo dalej. Z pomocą znakomicie obsadzonych aktorów udaje im się dotrzeć do samego jądra smutku, który powstaje w człowieku, gdy na własne życzenie zostaje wygnany ze swojego raju. 

 

Zdjęcia Johna Wakayamy Carey'a skupiają się na detalu (jak choćby kropli wody, która niepostrzeżenie dla nikogo poza Damlą, z mokrego ciała Buraka spada na jej ramię), ale jego zadaniem jest nie tylko tworzenie klimatu, ale przede wszystkim opowiadanie o tym, do czego bohaterowie boją się przyznać sami przed sobą. W kulminacyjnej scenie meczu, podczas którego na jaw wychodzi skrywana przez kobietę tajemnica, kamera nie tyle śledzi bohaterów, ile raczej zrasta się z ich emocjami.

Być może to ze względu na przypływ (natchnienia, talentu, czy zwyczajnego szczęścia?) „Poziom morza” jest na tyle wysoki, że dla wielu, często dużo bardziej doświadczonych reżyserów, pozostanie nieosiągalny.

Katarzyna Pochmara-Balcer


"Poziom morza", reż. Esra Saydam, Nisan Dağ, Turcja, USA, 2014.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz