czwartek, 10 maja 2012

"Avengers", reż. Joss Whedon


Jak dziecko w sklepie z komiksami


„Avengers 3D” Jossa Whedona ogląda się z otwartymi ustami, siedząc z podekscytowania na brzegu kinowego fotela. Przez prawie dwie i pół godziny seansu w zupełnie magiczny sposób na powrót stajemy się dzieciakami, które z zapartym tchem trzymają kciuki za swoich bohaterów, a filmowy świat pochłania je bez reszty. Nawet jeśli oprócz Kaczora Donalda nigdy nie trzymaliśmy komiksu w ręku.


Powstała w latach 60. i kontynuowana do dnia dzisiejszego komiksowa seria Marvela „Avengers” to idealny przykład mariażu mechanizmów kultury masowej i rynku. Oto bierzemy najbardziej dochodowe produkty (w tym wypadku najpopularniejszych komiksowych super-bohaterów) i łączymy je w jeden pakiet (drużynę herosów), otrzymując ekscytujące All in one. Współczesne Hollywood zdominowane przez kolejne sequele, prequele, rebooty i spin-offy filmowych serii (naturę filmu jako marki lepiej niż „seria” oddaje amerykański zwrot media franchise) z pewnością patrzy łapczywym wzrokiem na takie dochodowe zestawy. Nic więc dziwnego, że Marvel Studios, które od kilkunastu lat z sukcesami ekranizuje marvelowskie komiksy i wyrosło na giganta w branży tego typu produkcji, wybrało swoje najcenniejsze przeniesione na srebrny ekran marki i skumulowało je w Avengers 3D.      


Jednak czy da się połączyć postaci nordyckiego boga piorunów (Thor), geniusza-milionera-wynalazcy (Iron Man), amerykańskiego herosa II Wojny Światowej (Kapitan Ameryka), rosyjskiej super-szpieg i innych bohaterów z zupełnie różnych uniwersów, w trzon jednej, spójnej fabuły, która nie obraża inteligencji widza? Joss Whedon udowodnił, że to możliwe, ba, wzniósł masową rozrywkę na najwyższy poziom i pokazał, że po „Thorze” (2011) wyrósł na nowego giganta kina akcji.

Organizacja Tarcza, czuwająca nad globalnym bezpieczeństwem, prowadzi tajne badania nad kosmicznym artefaktem - nowym, niewyczerpalnym źródłem energii - Tesseraktem. Eksperyment wymyka się spod kontroli i energia Tesseraktu otwiera portal, przez który do naszego świata dostaje się nordycki bóg zniszczenia Loki (Tom Hiddleston). Loki przejmuje władzę nad umysłami naukowca Selviga (Stellan Skarsgård) i super-bohatera Hawkeye (Jeremy Renner) i wykrada artefakt. Nick Fury (Samuel L. Jackson), szef Tarczy, który ledwo umyka z życiem, postanawia reaktywować Projekt Avengers i odszukać rozsianych po świecie super-bohaterów. Iron Man (Robert Downey Jr.), Kapitan Ameryka (Chris Evans), Banner/Hulk (Mark Ruffalo), Thor (Chris Hemsworth) i Czarna Wdowa (Scarlett Johansson) wkrótce połączą siły by stawić czoła globalnemu zagrożeniu.


Choć trzon fabuły  Avengers może wydawać się sztampowy to gładko przełykamy narzuconą komiksową konwencję. Pozwala na to luz z jakim herosi odchodzą się do siebie i do ekranowych wydarzeń. Joss Whedon w pełen humoru sposób konfrontuje ze sobą bohaterów niezbyt skomplikowanych (Thor, Kapitan Ameryka) z pełnymi wewnętrznych sprzeczności geniuszami (Iron Man, Banner), godząc te dwa bieguny w licznych scenach akcji. Postaciom mniej ważnym (Czarna Wdowa, Hawkeye) poświęca proporcjonalnie mniej uwagi, choć daje im ich własne mocne pięć minut (np. nawiązując do mrocznej przeszłości Czarnej Wdowy). Whedon zupełnie przebudowuje postać Bannera/Hulka (dotychczasowe filmy z tym bohaterem należały do mało udanych) powierzając tę rolę świetnemu Markowi Ruffalo i przede wszystkim nie traktując konfliktu zły Hulk-dobry Banner śmiertelnie poważnie. Punkt kulminacyjny i zarazem najbardziej zabawny, slapstickowy moment filmu należy właśnie do zielonego mutanta. Pełni ożywczego dystansu herosi początkowo nie garną się do ratowania świata, słusznie nie ufają do końca Tarczy, a w oczach innych nierzadko stanowią bandę mutantów i outsiderów. Z kolei opętany żądzą władzy Loki to jeden z ciekawszych filmowych geniuszy zła – sarkastyczny, cyniczny, ale nieprzerysowany – gdy pojawia się na ekranie, nie sposób oderwać od niego wzroku.   






Po zobaczeniu pięknej, ślicznie mówiącej po rosyjsku Scarlett Johannson, z gracją spuszczającej łomot rosyjskiemu generałowi granemu (!) przez Jerzego Skolimowskiego, nawet gardzący komercją widz kina arthousowego nie pozostanie obojętny. Skrzący humorem „Avengersi”, wyładowani spektakularną akcją (choć możliwe, że pod koniec lekko przeładowani) to świetnie skrojone kino rozrywkowe, świadome tego czym jest - jego twórcy nie próbują wciskać nam patosu, banałów ani sprawić byśmy uronili łezkę nad popcornem. To kino szanujące masowego widza i wobec niego uczciwe.

Krystian Buczek



Avengers, USA 2012; Reżyseria: Joss Whedon; Scenariusz: Joss Whedon; Obsada: Robert Downey Jr., Chris Evans, Mark Ruffalo, Chris Hemsworth, Scarlett Johansson, Jeremy Renner Samuel L. Jackson, Tom Hiddleston, Stellan Skarsgård; Czas: 142 min;

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz