Pastelowa schizofrenia
Filmy
z mówiącymi zwierzakami przywodzą na myśl niedzielne kino familijne i rezolutną
świnkę Bebe. Zapytani o obficie tryskający krwią horror, wymienilibyśmy serię
,,Piła” lub ,,Oszukać przeznaczenie”. Z kolei dla wielu synonimem zwariowanej
komedii jest ,,Grand Budapest Hotel”. A gdyby tak pokusić się o połączenie
tych gatunków w jednej produkcji? Z takiej wybuchowej mieszanki mógłby powstać
jedynie dziwoląg. I powstał.
Halucynacje,
urojenia, apatia, zaburzenia pamięci, utrudniona komunikacja – niewesołe jest
życie schizofrenika. Chyba, że dzięki chorobie zyskuje się grono przyjaciół, a
atrakcyjna księgowa traci (dosłownie) dla ciebie głowę. Najnowszy obraz
debiutującej w Hollywood Marjane Satrapi balansuje na granicy słodkiego kiczu
teen movies i estetyki filmów gore za sprawą głównego bohatera, Jerry’ego.
Postać grana przez Ryana Reynoldsa przypomina nieco opóźnionego w rozwoju
nastolatka - ciamajdę, który, gdy nie zażyje zalecanych lekarstw, przeistacza
się w osobnika pokroju golibrody Sweeney Todda. Jego zapały podsyca kot –
szarlatan, a ostudza pies – wierny sługa. Niestety ich wzajemne sobie
dokuczanie i zgryźliwie dialogi oparte na dobrze znanym przeciwieństwie, bawią
jedynie przez pierwszą część ,,Głosów”, podobnie jak niezgrabne morderstwa
dokonane przez chorego na umyśle pracownika sklepu z armaturą. W jednej
drużynie z Reynoldsem - ,,licealistą” próbują grać aktorki drugoplanowe (Gemma Arterton,
Anna Kendrick), ale przypominają jedynie cheerleaderki, które pomyłkę w choreografii nadrabiają
dobrodusznymi uśmiechami.
Zadziwiające, jak
hollywoodzki system produkcji może zmienić, jakby się wydawało, ukształtowanego
i świadomego autora. Tworząc film na gruncie amerykańskim, reżyserka nie tylko
zrezygnowała ze wsparcia Vincenta Paronnauda, współodpowiedzialnego za sukces
,,Persepolis” (2007) i ,,Kurczaka ze śliwkami” (2011), ale też jakby straciła
zaufanie do własnej intuicji, która niegdyś "zmusiła" ją do
wyeksponowania irańskich korzeni. Tym samym ,,Głosy” jawią się w dorobku Satrapi jako utwór cudzy,
pozbawiony intymności i wrażliwego spojrzenia na absurdalny świat.
Marta Kapelan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz