czwartek, 26 lutego 2015

"Głosy", reż. Marjane Satrapi

Pastelowa schizofrenia

Filmy z mówiącymi zwierzakami przywodzą na myśl niedzielne kino familijne i rezolutną świnkę Bebe. Zapytani o obficie tryskający krwią horror, wymienilibyśmy serię ,,Piła” lub ,,Oszukać przeznaczenie”. Z kolei dla wielu synonimem zwariowanej komedii jest ,,Grand Budapest Hotel”. A gdyby tak pokusić się o połączenie tych gatunków w jednej produkcji? Z takiej wybuchowej mieszanki mógłby powstać jedynie dziwoląg. I powstał.


Halucynacje, urojenia, apatia, zaburzenia pamięci, utrudniona komunikacja – niewesołe jest życie schizofrenika. Chyba, że dzięki chorobie zyskuje się grono przyjaciół, a atrakcyjna księgowa traci (dosłownie) dla ciebie głowę. Najnowszy obraz debiutującej w Hollywood Marjane Satrapi balansuje na granicy słodkiego kiczu teen movies i estetyki filmów gore za sprawą głównego bohatera, Jerry’ego. Postać grana przez Ryana Reynoldsa przypomina nieco opóźnionego w rozwoju nastolatka - ciamajdę, który, gdy nie zażyje zalecanych lekarstw, przeistacza się w osobnika pokroju golibrody Sweeney Todda. Jego zapały podsyca kot – szarlatan, a ostudza pies – wierny sługa. Niestety ich wzajemne sobie dokuczanie i zgryźliwie dialogi oparte na dobrze znanym przeciwieństwie, bawią jedynie przez pierwszą część ,,Głosów”, podobnie jak niezgrabne morderstwa dokonane przez chorego na umyśle pracownika sklepu z armaturą. W jednej drużynie z Reynoldsem - ,,licealistą” próbują grać aktorki drugoplanowe (Gemma Arterton, Anna Kendrick), ale przypominają jedynie cheerleaderki, które pomyłkę w choreografii nadrabiają dobrodusznymi uśmiechami.



                Zadziwiające, jak hollywoodzki system produkcji może zmienić, jakby się wydawało, ukształtowanego i świadomego autora. Tworząc film na gruncie amerykańskim, reżyserka nie tylko zrezygnowała ze wsparcia Vincenta Paronnauda, współodpowiedzialnego za sukces ,,Persepolis” (2007) i ,,Kurczaka ze śliwkami” (2011), ale też jakby straciła zaufanie do własnej intuicji, która niegdyś "zmusiła" ją do wyeksponowania irańskich korzeni. Tym samym ,,Głosy”  jawią się w dorobku Satrapi jako utwór cudzy, pozbawiony intymności i wrażliwego spojrzenia na  absurdalny świat. 

Marta Kapelan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz