piątek, 4 listopada 2016

32 WFF: Ciemność (Meksyk, 2016) reż. Daniel Castro Zimbrón

Zrozumieć mrok

Dom w głębi lasu. W środku ojciec i trójka dzieci. Najmłodsza dziewczynka, dorastający chłopiec i młody mężczyzna, który okres nastoletni ma już mentalnie za sobą. Za oknem mgła i bestia. Nie wiadomo jak wygląda, ale jej ryki roznoszą się po całym domu. Mrożą krew w żyłach i ostrzegają przed wyjściem na zewnątrz. W pobliżu nikogo.

Na pierwszy rzut oka Ciemność wygląda na niepokojący thriller. Rozwijający się stopniowo, bazujący na atmosferze niepewności i zaszczucia. Informacje są dawkowane powoli, często prowadzą do kolejnych pytań, zamiast dawać jednoznaczne odpowiedzi. Tajemnica przybiera formę pajęczyny, która oplata umysł niczym gęsta mgła.

Nie należy się jednak zatrzymywać przy tej podlanej dreszczykiem fasadzie. Tkankę niepokoju uzupełnia opowieść o trudnych relacjach rodzinnych. Drobnych zwadach, które potrafią spiętrzyć się w złogi niepewności. Zaufanie kruszeje, a jego twarda fasada łuszczeje i opada płat po płacie ukazując nagą prawdę. Kończą się czasy niewinności, a świat i najbliżsi ludzie pokazują swoją prawdziwą twarz.

W pewnym momencie na ekranie pojawia się motyw marionetki. Aluzja czytelna nie tylko w stronę jednego z bohaterów, ale i samego widza. Czerpanie z Ciemności w dużej mierze zależy od tego, jak bardzo uda nam się zerwać ze sznurków. Można skupić się tylko na tym, co pokazuje nam reżyser, ale najciekawsze jest to, co poza obrazem.

Dorastanie, trudność relacji z ojcem i makabra łączą się w filmie Zimbrona w interesującą mieszankę. Przy tym w żadnym z wątków nie mamy do czynienia z uproszczeniami. To bardziej zbiór obserwacji, ciekawych pytań i wskazań kierunków, ale bez oczywistych rozwiązań. W tym właśnie tkwi siła Ciemności. Daje duże pole do interpretacji i zachęca do kolejnych seansów. Więcej skrywa w mroku, niż wyciąga na światło dzienne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz