Zrozumieć mrok
Dom w głębi lasu. W środku ojciec
i trójka dzieci. Najmłodsza dziewczynka, dorastający chłopiec i młody
mężczyzna, który okres nastoletni ma już mentalnie za sobą. Za oknem mgła i
bestia. Nie wiadomo jak wygląda, ale jej ryki roznoszą się po całym domu. Mrożą
krew w żyłach i ostrzegają przed wyjściem na zewnątrz. W pobliżu nikogo.
Na pierwszy rzut oka Ciemność
wygląda na niepokojący thriller. Rozwijający się stopniowo, bazujący na
atmosferze niepewności i zaszczucia. Informacje są dawkowane powoli, często
prowadzą do kolejnych pytań, zamiast dawać jednoznaczne odpowiedzi. Tajemnica
przybiera formę pajęczyny, która oplata umysł niczym gęsta mgła.
Nie należy się jednak zatrzymywać
przy tej podlanej dreszczykiem fasadzie. Tkankę niepokoju uzupełnia opowieść o
trudnych relacjach rodzinnych. Drobnych zwadach, które potrafią spiętrzyć się w
złogi niepewności. Zaufanie kruszeje, a jego twarda fasada łuszczeje i opada
płat po płacie ukazując nagą prawdę. Kończą się czasy niewinności, a świat i
najbliżsi ludzie pokazują swoją prawdziwą twarz.
W pewnym momencie na ekranie
pojawia się motyw marionetki. Aluzja czytelna nie tylko w stronę jednego z
bohaterów, ale i samego widza. Czerpanie z Ciemności w dużej mierze zależy od
tego, jak bardzo uda nam się zerwać ze sznurków. Można skupić się tylko na tym,
co pokazuje nam reżyser, ale najciekawsze jest to, co poza obrazem.
Dorastanie, trudność relacji z
ojcem i makabra łączą się w filmie Zimbrona w interesującą mieszankę. Przy tym
w żadnym z wątków nie mamy do czynienia z uproszczeniami. To bardziej zbiór
obserwacji, ciekawych pytań i wskazań kierunków, ale bez oczywistych rozwiązań.
W tym właśnie tkwi siła Ciemności. Daje duże pole do interpretacji i zachęca do
kolejnych seansów. Więcej skrywa w mroku, niż wyciąga na światło dzienne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz