Koszmary i koszmarki
Głośne techno, migotanie obrazu, ostrzeżenia, że filmu nie
powinny oglądać osoby z epilepsją. Tak zaczyna się „Koszmar” niemieckiego
reżysera AKIZa (Achim Bornhak), którego dwa filmy jeszcze z czasów studenckich
były nominowane do Oscara, a „Das Wilde Leben” miało projekcję w Muzeum Sztuki
Nowoczesnej w Nowym Jorku. I jest to dobry punkt zaczepienia dla „Koszmaru” –
pomimo tytułu i „strasznego” stwora, który się pojawia, jest to przede
wszystkim film artystyczny o wyjątkowych walorach wizualno-dźwiękowych.
Młoda dziewczyna spędza swój wolny czas ostro imprezując ze
znajomymi: jest alkohol, są narkotyki, jest głośna muzyka. Poprzez świetny
montaż (AKIZ) wchodzimy w trans razem z bohaterami filmu – wszystko pulsuje,
migocze, nie jesteśmy w stanie złapać ostrości obrazu. I nagle coś się wydarza.
Nie wiemy do końca co, prawdopodobnie chodzi o wypadek samochodowy. Wszystko
się nagle zmienia, a my czujemy, że najgorsze dopiero przed nami. Kiedy emocje dochodzą
już do punktu kulminacyjnego przed naszymi oczami ukazuje się...
fot. materiały prasowe |
... potworek. Widząc tą postać ciężko użyć na jej określenie
innej nazwy niż zdrobnienie. Ma duże, dziecięce oczy, pokraczną sylwetkę i
ogólnie jest taki niestraszny. Ledwo co chodzi, nawet duch Kacper roześmiałby
się na jego widok. I o to właśnie chodzi – to nie stwór jest straszny, tylko
to, co za sobą kryje. „Koszmar” poza sferą artystyczną jest filmem
psychologicznym o świetnie zarysowanej symbolice. Co takiego naprawdę za sobą
niesie, czego jest ucieleśnieniem?
AKIZ nie daje gotowych odpowiedzi, nie zanudza widza analizą
psychologiczną bohaterów, z dużym przymrużeniem oka, groteskowo pokazuje swoją
opowieść. Dlatego ciężko jednoznacznie zaklasyfikować ten film: jest zarówno
thrillerem psychologicznym, dramatem, komedią, horrorem, jak również filmem
muzycznym. I jako połączenie tych wszystkich elementów jest zdecydowanie wart
uwagi.
Joanna Adamiak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz