środa, 17 października 2012

28. WFF: "Zabić czas", reż. Florin Piersic Jr.

PULP RUMUNIA...

       …czy Rumunia Fiction? A może Rumuńskie Psy? Parafrazy tytułów klasycznych obrazów Quentina Tarantino cisną się na usta, choć podobno „Zabić czas” miał być szerszym komentarzem do filmów traktujących o przemocy, a nie jedynie hołdem złożonym kultowemu reżyserowi. Odrobinę w tym chyba jednak kokieterii, a może lęku przed oceną ze strony tych, którzy do fanów twórcy „Kill Billa” nie należą, nawiązania i sugestie są bowiem bardziej niż oczywiste.


       Oto mamy dwóch zabójców, broń do wynajęcia na usługach tajemniczego, nieobecnego Gambone'a. Spod czarnych garniturów wyzierają białe koszule. Mężczyźni oczekując na swoją ofiarę w pewnym mieszkaniu zabijają czas (trzeba przyznać, że tytuł został dobrany świetnie) prowadząc kolejne, raczej mniej niż bardziej produktywne, dyskusje – choć może należałoby powiedzieć monologi, gdyż jeden z panów jest ewidentnym plotkarzem, drugi natomiast reprezentuje typ milczka. Oparta na formule gadających głów konstrukcja filmu jest epizodyczna, fragmentaryczna – następujące po sobie elementy tej układanki rozdzielone zostają zaciemnionymi transzami informującymi o upływających godzinach. Nie ukrywam, iż wśród owych kolejnych cząstkowych dialogów znaleźć można prawdziwe perełki godne mistrza – rozmowa na temat komiksowych superbohaterów sprawi, że nigdy nie spojrzycie już na Spider-Mana i słynną scenę pocałunku z Mary Jane w filmie Sama Raimiego w ten sam sposób. Epizod epizodowi jednak nierówny i im dalej w las, tym niestety robi się bardziej męcząco. Przychodzi bowiem czas, by w końcu wprowadzić kolejny element dość masowo obecny w filmach Tarantino – czekać należy tylko aż poleje się pierwsza krew, karty zostaną wyłożone na stół i jeden z panów powoli odkryje swoje prawdziwe oblicze stając się uosobieniem sadyzmu podanego oczywiście z odpowiednią dozą czarnego humoru. Od tego momentu jednak coś przestaje grać, zabawy jest mniej, niezręczności i dłużyzn więcej, a kolejna transza ukazująca upływ minut budzi nadzieję na pojawienie się końcowych napisów.

 
       „Zabić czas” to projekt zdecydowanie niezależny, o budżecie równym zero i chwała mu za to, że powstał mimo wszelakich przeciwności, ale to niestety się czuje: kręcony jedną kamerą z ręki, bez przemyślanej scenografii, pozbawiony prawie zupełnie ścieżki dźwiękowej (choć to podobno akurat zabieg zamierzony). To wszystko razem sprawia, że obrazowi brakuje pewnego nieuchwytnego klimatu i klasy, charakteryzujących twórczość Tarantino. Oczywiście nie chodzi o to, by kopiować „Pulp Fiction” czy „Wściekłe psy” w skali 1:1 - swobodna atmosfera okołobałkańskiego wolnego ducha może byłaby tu dobrym tropem do podążenia. W swoim obecnym kształcie film rumuński zdaje się być jednak jedynie pewnym niewykończonym, nieoszlifowanym szkicem, szkieletem, na bazie którego dopiero coś potencjalnie z prawdziwego zdarzenia mogłoby powstać. Wątpliwość budzi we mnie kwestia, czy jest to obraz gotowy do prezentacji na festiwalu.

Natalia Maliszewska

(KILLING TIME) KOMEDIA, KRYMINAŁ. RUMUNIA 2012. Reżyseria: Florin Piersic Jr. Wystąpili: Florin Piersic Jr., Cristian Ioan Gutau, Florin Zamfirescu. Czas: 99'

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz