czwartek, 18 października 2012

28. WFF: „Rodzina godna szacunku ” („Yek Khanevadeh-e Mohtaram”), reż. Massoud Bakhshi

Jest wieczór. Oczami nieznanej postaci – kamera przyjmuje tu perspektywę pierwszoosobową – widzimy wnętrze klatki schodowej. Drzwi się otwierają, bohater wychodzi na ulicę, wsiada do taksówki. „Czy mogę po drodze zabrać kolegę?”, pyta kierowca. Nieświadomy niczego klient zgadza się – jednak po chwili zamiast jednej osoby dosiadają się dwie. Pasażer uświadamia sobie, że właśnie został porwany. Wpada w panikę, szamocze się, próbuje uciec. Bezskutecznie.

Chwilę potem akcja się uspokaja – poznajemy Arasha, który po powrocie z ponad 20-letniej emigracji naucza na uniwersytecie w irańskim mieście Shiraz. Beznadziejne zmagania ze skorumpowanymi urzędnikami kierują jego kroki do opuszczonego niegdyś Teheranu, gdzie mieszka duża część rozbitej przed dekadami rodziny.

Tak właśnie zaczyna się fabularny debiut Massouda Banhkshiego, jeden z hitów tegorocznych festiwali na całym świecie (od Cannes, przez Karlowe Wary, po Vancouver). I chociaż nie zobaczymy w nim wielu scen równie mocnych jak ta wspomniana na początku, to jednak daje ona jasny sygnał, z jaką konwencją będziemy mieli do czynienia. Dzięki zastosowaniu narracji pasującej raczej do kryminału niż dramatu obyczajowego, tę w gruncie rzeczy skromną i konwencjonalną opowieść ogląda się jak najlepsze kino akcji. Budzi to oczywiste skojarzenia z obsypanym nagrodami „Rozstaniem”, choć niewątpliwie nie jest to kino aż tak wysokiej klasy jak dzieło Asghara Farhadiego.


„Rodzina godna szacunku” to jeden z tych obrazów, w których ważniejszy od historii jest sposób jej opowiedzenia. Nie można zdradzić choćby części fabuły bez zabrania widzom przyjemności z seansu. Istotą tego filmu jest jego fragmentaryczność – zamiast logicznej konstrukcji zdarzeń otrzymujemy raczej strzępki historii, które sami musimy połączyć za pomocą takich czy innych „nici”. Dzięki temu każdy odbierze go nieco inaczej, koncentrując się na trochę innych wątkach – czy będzie to diagnoza dotycząca zżeranego przez korupcję współczesnego Iranu, czy tragiczna historia rodziny rzuconej w wir rewolucyjnych wydarzeń, czy może bardziej uniwersalna refleksja na temat wolności i odpowiedzialności. Trudno chyba o bardziej dosłowne potraktowanie zasady, że o ostatecznej formie filmu jako dzieła sztuki decyduje nie sam autor, a interpretujący go odbiorca.

Marcin Sarna

Rodzina godna szacunku (Yek Khanevadeh-e Mohtaram), reż. Massoud Bakhshi, Iran 2012

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz