piątek, 19 października 2012

28. WFF: "Konfident" ("eŠteBák"), reż. Juraj Nvota

Zawód: konfident

 

Przed premierowym pokazem "Konfidenta" Maciej Stuhr podkreślał, że w filmie Nvoty gra rolę epizodyczną (dystrybutorzy, jeśli film trafi do naszych kin, z pewnością nie zapomną o umieszczeniu jego nazwiska wielkimi literami na plakacie) i że on również zobaczy film po raz pierwszy. Żartobliwie stwierdził, że podczas krótkich zdjęć do swojego występu nauczył się, że "miłość fizyczna na stole bilardowym jest absolutnie niemożliwa". Paradoksalnie te słowa dobrze opisują "Konfidenta" - niby dobrze się go ogląda, ale nie opuszcza nas wrażenie, że ani to prawdziwe ani wiarygodne. 

Adam (Jiří Mádl) oprócz bycia radiowcem amatorem, raczej nie wyróżnia się z tłumu. Kochający z wzajemnością młodą Ewę (Michaela Majerníková) słucha "Doorsów" z zachodnich rozgłośni radiowych, a o panującej w Czechosłowacji władzy sądzi to co wszyscy. W przeszłości zetknął się w dramatycznych okolicznościach  ze Służbą Bezpieczeństwa, która tego  spotkania nie zapomniała. Funkcjonariusze potrzebują specjalistów od podsłuchów i dostrzegają talent Adama - odbierają młodym mieszkanie i grożą że, relegują Ewę z uczelni. W ten sposób wciągają Adama do współpracy. Mężczyzna balansuje na krawędzi - ukrywa swoją współpracę przed żoną, jednocześnie stara się nie szkodzić podsłuchiwanemu na wsi opozycyjnemu pisarzowi, przemontowując jego antykomunistyczne wypowiedzi.

Ondřej Vetchý,  Jiří Mádl
Od tego momentu fabuła zaczyna się zapętlać w niewiarygodny sposób - podsłuchiwany pisarz przyjaźni się z sąsiadem Adama, opozycyjnym bardem i nauczycielem w podstawówce. Brat nauczyciela-barda, który także bierze udział w spotkaniach na wsi jest wykładowcą akademickim z którym Ewa ma zajęcia. Natomiast trzeci brat jest księdzem i wydaje się, że w fabule potrzebny jest tylko po to, by Adam mógł pojechać do niego się wyspowiadać (scena w konfesjonale jest całkiem zabawna).

Tu pojawia się główny problem - wątków i postaci jest zbyt dużo i służą jedynie za fabularne instrumenty. Za przykład może służyć rola Macieja Stuhra. Postać polskiego esbeka, którą kreuje, choć zręcznie zagrana  (role tych "złych" Stuhrowi wychodzą świetnie) miga nam na ekranie. W ciągu pięciu minut uwodzi żonę głównego bohatera, uprawia z nią seks na rzeczonym stole bilardowym (co doprawdy wygląda groteskowo) i schodzi na daleki plan. Oczywiście Ewa jest potem szantażowana zdjęciami i nagraniami tamtej zdrady, ale nie ma to dla rozwoju wydarzeń większego znaczenia.

"Konfident" zawodzi na całej linii gdy próbuje opowiadać o totalitarnej inwigilacji na serio. O ile lekkie, komediowe wstawki, rozmowy opozycjonistów na wsi czy bon moty w rodzaju "Co Urząd połączył niech człowiek nie rozłącza", ogląda się dobrze, o tyle sceny przesłuchiwania są bardzo naiwne. Niestety dialogi oficerów Służby Bezpieczeństwa przypominają bardziej służbowe notatki (po "Konfidencie" jeszcze bardziej doceniam rolę Piotra Głowackiego w "80 milionach" Krzystka) niż prawdziwe rozmowy. Jednak tym co razi najbardziej to brak psychologicznej wiarygodności. Decyzja Adama o podpisaniu lojalki jest zrozumiała, ale zupełnie niewiarygodne jest to, że nie mówi o tym swojej żonie - która do tej pory nie robiła mu żadnych wyrzutów ani nie wywierała na niego presji i z którą wydaje się łączyć go bardzo silna więź. Dziwi również to, że dobroduszny Adam w żaden sposób nie próbuje ostrzec podsłuchiwanego sąsiada.

Koniec końców "Konfident" nie pozwala widzowi się nudzić, ale niewiele po sobie zostawia. Biorący w obronę, wciągniętych do współpracy wbrew swojej woli agentów bezpieki, mający na celu ukazać niemożność postępowania zgodnie ze swoim sumieniem w komunistycznej rzeczywistości, robi to nazbyt łopatologicznie. Szkoda.

Krystian Buczek

KONFIDENT (eŠteBák). DRAMAT. Słowacja, Czechy, Polska 2012. Reżyseria: Juraj Nvota.Wystąpili: Jiří Mádl, Michaela Majerníková, Maciej Stuhr, Ondřej Vetchý, Jan Budař. Czas: 108'

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz