Maria Hofstätter - fot. Rafał Nowak |
Bliski mi jako kobiecie jest na pewno temat poruszony w trzeciej części, zatytułowanej „Nadzieja”. Pokazano w niej fałszywy, wykreowany przez media obraz kobiecości. Dziewczyny myślą, że będą wyglądały jak Naomi Campbell i to staje się dla nich „rajem”, a w rzeczywistości prowadzi je do anoreksji i nie przynosi szczęścia. Często zwraca się uwagę na fanatyzm religijny czy polityczny, zapominając, że reklama w nie mniejszym stopniu wpaja nam ten czy inny sposób postępowania.
Skoro już jesteśmy
przy temacie fanatyzmu – czy „Raj: Wiara” można odebrać jako krytykę religii
jako takiej, czy tylko pewnych radykalnych postaw?
Celem filmu na pewno nie było krytykowanie Kościoła –
istnieje wprawdzie ta ekstremalnie prawicowa mniejszość, ale Kościół w Austrii
tak nie wygląda. Chodziło nam o to, by pokazać, jaki obraz Boga ludzie sami
stworzyli, ale równie dobrze moglibyśmy poruszyć temat fanatyzmu politycznego.
A nie boi się Pani że
pokazanie takiej skrajnej postawy bohaterki może spolaryzować publiczność i
zamiast zachęcić do dyskusji, wprowadzi atmosferę konfliktu?
Seidl jest perfekcjonistą, ma swoją wizję filmu i ją
realizuje. Nie może tak do końca zastanawiać się, jak zareaguje publiczność. Zresztą
tak naprawdę nigdy nie jesteśmy w stanie tego przewidzieć.
Ulrich Seidl jest też
uważany za reżysera kontrowersyjnego, szokującego, bezlitosnego – jak wygląda
praca z kimś takim? Czy zmieniała się ona na przestrzeni lat?
Współpracujemy już od 20 lat i nawiązała się między nami
przyjaźń. Bardzo dobrze się rozumiemy, bo jego sposób pracy ciągle jest taki
sam, zmieniają się tylko tematy filmów. Dzięki temu, że panuje między nami
ogromne zaufanie, nie musimy wszystkiego zaczynać od podstaw, możemy od razu
zająć się sednem sprawy.
Rola w filmie „Raj:
Wiara” była dość wymagająca pod względem fizycznym – sceny biczowania, chodzenia na
klęczkach sprawiały wrażenie bardzo realistycznych. Czy nie jest to zbyt duże poświęcenie ze
strony aktorów?
Tak, było to wymagające, ale na tym to polega – dopiero wtedy
„opłaca się” zająć takim tematem. Przyjmuję te role, w których odchodzimy od
powierzchni tematu i sięgamy głębiej.
Czy jest to specyfika
Pani pracy z Ulrichem Seidlem, czy u innych reżyserów wygląda to podobnie?
Z Seidlem mam odwagę pójść z o krok dalej niż z innymi. Jestem
pewna, że nie zaakceptowałby sceny, która nie jest wystarczająco dobra. Na
pewno nie byłabym w stanie tak bardzo się poświęcić, gdyby nie zaufanie, którym
się wzajemnie darzymy.
A czy są pewne
granice, tabu, których nie zgodziłaby się Pani przekroczyć na ekranie?
W tej chwili nie potrafię tego powiedzieć. Jeśli ta granica
gdzieś jest, to jej nie przekraczamy, więc tak naprawdę jej nie znamy. Granicą
jest dla mnie to, co powierzchowne. Na przykład nie zagrałabym w reklamie.
W filmie wielokrotnie
pojawia się symbol krzyża, który w Polsce jest bardzo ważny, toczy się wokół niego nieustająca debata. Jak to wygląda w Austrii?
Przez wieki Austria była bardzo katolicka. Teraz mamy wprawdzie
rozdział Kościoła od państwa, ale w praktyce wygląda to trochę inaczej. W
każdej klasie wisi krzyż, co oczywiście jest przedmiotem debaty – dlaczego nie
ma tam symboli innych religii? Więc w Austrii również jest to bardzo istotną
kwestią.
Czy w takim razie
Pani zdaniem wartości chrześcijańskie są czymś, co powinno być fundamentem
współczesnej Europy?
Najpierw trzeba zadać sobie pytanie: czym są wartości
chrześcijańskie? Jeśli mamy na myśli nauki Chrystusa – miłość bliźniego,
przebaczanie – to oczywiście warto się na nich opierać. Jednak zbudowanie
świata na takiej religijności jak przedstawiona w filmie byłoby już
niepokojące.
Mam na myśli słowa,
które towarzyszą trylogii Ulricha Seidla – hasło „wiara, nadzieja, miłość”
budzi skojarzenia ze słowami św. Pawła.
Wiara, nadzieja i miłość leżą u podstaw człowieczeństwa, są
czymś uniwersalnym. Nie jesteśmy w stanie żyć bez miłości, z kolei nadzieja pozwala
nam patrzeć optymistycznie w przyszłość. Problem zaczyna się wtedy, gdy ktoś
mówi nam w co mamy wierzyć, kogo kochać i jak postępować.
Z Marią Hofstätter rozmawiali: Natalia Maliszewska i Marcin Sarna
Z Marią Hofstätter rozmawiali: Natalia Maliszewska i Marcin Sarna
świetny wywiad.
OdpowiedzUsuń