środa, 10 kwietnia 2013

"Kwartet", reż. Dustin Hoffman


Maggie i inni


Późno Dustin Hoffman zdecydował się na reżyserski debiut. Inni wielcy aktorzy z jego pokolenia od dawna próbują już swych sił po drugiej strony kamery. Robert De Niro w gorzki sposób rozprawia się z amerykańskimi wartościami, Al Pacino eksperymentuje z formą fabularyzowanego dokumentu. Hoffman postanowił rozpocząć w lżejszy sposób, ekranizując sztukę Ronalda Harwooda, cenionego dramatopisarza i scenarzysty, zdobywcy Oscara za scenariusz do „Pianisty” Romana Polańskiego.


Ciekawe, że gigant amerykańskiego aktorstwa zwrócił się w swojej pierwszej reżyserskiej podróży w stronę Wielkiej Brytanii. „Kwartet” to optymistyczny komediodramat o mieszkańcach domu spokojnej starości dla emerytowanych śpiewaków. Właściwie bez problemu można byłoby go przenieść na grunt amerykański. Hoffman nie zdecydował się jednak na ten krok. Pozostał wierny tekstowi Harwooda oraz nakręcił film na Wyspach z niemal całkowicie brytyjską obsadą.

Do współpracy zaprosił szereg znakomitości tamtejszego kina i teatru. Wśród nich błyszczy Maggie Smith, jedna z najwybitniejszych współczesnych aktorek. Wciela się ona w postać Jean Horton, operowej diwy niechętnie decydującej się na przeprowadzkę do domu starców. Właściwie nie można sobie wyobrazić lepszego wyboru do tej roli. Nikt dziś nie ma takiej naturalności w arystokratycznych gestach jak Smith. Ciągną się za nią lata grania wielkich, ekscentrycznych dam, kapryśnych panien i chłodnych, sarkastycznych kobiet. Wystarczy spojrzeć na jeden moment, gdy wysiadając z samochodu, podaje swój płaszcz stojącej obok lekarce niczym służącej – od razu wiadomo, z jakiego rodzaju osobą ma się do czynienia.


Wyjątkowość Jean podkreślają także pozostałe decyzje obsadowe. Wśród zaangażowanych aktorów nie ma już gwiazd tego formatu co Smith. To znakomici odtwórcy, którzy i tu zapewniają fantastyczne kreacje, ale należą do nieco innego świata. Nie oznacza to jednak, że dają się przyćmić swojej koleżance, ona też najwyraźniej nie ma takiego zamiaru. W „Kwartecie” nie ma właściwie aktorskich pojedynków, wszyscy się nawzajem wspierają, każdy ma wystarczająco dużo miejsca na stworzenie wyrazistej, ale i złożonej postaci – Tom Courtenay sztywnego, byłego męża Jean, Billy Connolly dowcipnego kobieciarza, Pauline Collins roztrzepanej przyjaciółki ich obydwu. Pojawia się także Michael Gambon w niewielkiej, ale soczystej roli egotycznego reżysera. Każda z tych postaci, chociaż ma w sobie elementy karykatury, z czasem nabiera głębi i staje się bardzo ludzka, co jest niewątpliwą zasługą tych świetnych aktorów.

Hoffman zdaje się mieć do nich całkowite zaufanie. Jako reżyser jest bardzo dyskretny. Prowadzi narrację w sposób niemal przezroczysty, ale świadomy. Największym grzechem adaptacji dramatów jest nadmierna teatralność, ale tu udaje jej się uniknąć. W kompozycję poszczególnych scen wpisany jest ruch, zaś pojawiające się fragmenty muzyczne rozbijają dramaturgię opartą na dialogach. Powściągliwość reżyserii Hoffmana ma też swoje złe strony. „Kwartet” zdaje się czasem rozmywać, błądzić w dygresjach. Tekst Harwooda nie jest zwarty, raczej epizodyczny, z luźnymi scenami swobodnie unoszącymi się wokół wątłej, pretekstowej fabuły. Dlatego tak ważny jest kierunek nadany przez reżysera, tutaj niestety tego elementu brakuje.




Tym niemniej udaje się wywołać ciepłą, optymistyczną atmosferę, która szybko przenika przez ekran w stronę widzów. Zręcznie wygrywa żarty i nie zapomina o odpowiedniej dawce goryczy. „Kwartet” jest jednak filmem, który ogląda się przede wszystkim dla aktorów i tu właśnie wygrywa na całej linii. Każdy gest, czy ton głosu są dowodem najwyższego kunsztu. Scenarzysta zapewnia przy tym wdzięczny materiał, a reżyser wystarczającą przestrzeń na aktorskie popisy. Wspólnie tworzą sympatyczną propozycję dla miłośników rozkosznego, ale nie infantylnego, niezobowiązującego kina dającego chwilę wytchnienia i optymistycznie nastrajającego do wyzwań czekających poza salą kinową.

Jan Bliźniak

Kwartet (Quartet), Komedia, Wielka Brytania 2012, reż. Dustin Hoffman, scenariusz: Ronald Harwood, obsada: Maggie Smith, Tom Courtenay, Billy Conolly, Pauline Collins, Michael Gambon.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz