Brazylijska wioska Jotuomba to miejsce zapomniane, wydawać by się mogło, że istniejące poza czasem. Ostatni mieszkańcy tej onirycznej krainy funkcjonują jak marionetki. Codzienność porządkowana jest przez zaplanowane rytuały i schematy. Pomiędzy wyczekiwaniem na upragniony deszcz a mszą w małym kościółku, bohaterowie przesiadują na kamiennej ławce, spożywają wspólnie posiłki, parzą kawę czy wypiekają chleb do miejscowego sklepu. Każdy z sędziwych mieszkańców z pieczołowitą dokładnością wypełnia swoje obowiązki, nucąc przy tym przebrzmiałe melodie i powtarzając utarte kwestie.
Nic więc dziwnego, że nagłe zjawienie się młodej adeptki fotografii – Rity (Lisa Fávero), zafascynowanej klimatem i magią tego miejsca, wywołuje w bohaterach konsternację i zaniepokojenie. Jest wszak intruzem, który zakłócić może rytm zahibernowanej osady.
Znajduje nocleg u Madaleny (wspaniała Sonia Guedes), która wciąż niepogodzona jest z utratą męża. Wieczory poświęca na kreślenie listów do zmarłego i wyrabianie ciasta na chleb. Początkowo trudna relacja, subtelnie zmienia się w przyjaźń, której owocem są rozmowy o śmierci, tęsknocie i pamięci. Madalena stopniowo wprowadzać zaczyna Ritę do społeczności Jotuomby.
Rzeczywistość miasteczka widziana przez obiektyw Rity to kraina umarłych. Jej surowe, czarno-białe fotografie odzwierciedlają unoszącą się nad miastem atmosferę stagnacji i przemijania oraz wyraźnie skrywanej tajemnicy. Zdobycie klucza do rozwiązania zagadki, która determinuje życie mieszkańców, nie okaże się wcale łatwe. Sprawa zaczyna się klarować dopiero wówczas, gdy Rita odkrywa, że spisu umarłych na ścianie kościoła od dawna nie aktualizowano, a dodatkowo – wstęp na okoliczny cmentarz jest zabroniony.
Wkroczenie dziewczyny w tę swoistą enklawę okazuje się jednak być antidotum. Dźwięki muzyki z przenośnego odtwarzacza mącą dotychczasową ciszę, niekiedy przerywaną tylko przez wzywające na codzienną mszę dzwony lub szczekanie okolicznych psów. Jej młodzieńcza witalność wkrada się w zaśniedziały świat wioski i ożywia zastygłą w letargu społeczność. Bohaterowie stopniowo zaczynają odkrywać karty swej biografii, która u większości naznaczona jest samotnością, opuszczeniem i utratą bliskich.
Rita przywraca normalność, nie tylko pod względem mentalnym, ale i biologicznym. Śmierć w wiosce stanowi temat tabu. Jednak Matki Natury oszukać się nie da – powstrzymanie procesu przemijania na długą metę, nie jest niemożliwe. Uwolnione za sprawą obecności młodego ducha reminiscencje, stanowią początek oswajania się z koniecznością. Gdy Madalena przyznaje głośno, że nie obawia się śmierci, wiemy, iż jest już pogodzona z nieuniknionym odejściem. Jak w starej chińskiej maksymie: „Gdy wypowiesz słowo, zyskuje ono władzę nad Tobą. Dopóki nie zostanie wypowiedziane, to Ty masz nad nim władzę”, tak i w tym wypadku – świadomie wypowiedziany zwrot zaczyna konstytuować rzeczywistość, słowa ucieleśniają się.
Zabieg wprowadzenia statycznych zdjęć w filmie zastosowany przez debiutującą reżyserkę – Julię Murat, stanowi nie tylko wspaniałe tło symboliczne dla opowieści, ale jest również ciekawym rozwiązaniem artystycznym. Fotografie doskonale splatają się z pięknymi kadrami – zdjęcia Lucia Bonellego, czarujące swą plastycznością oraz ciekawą grą koloru i światła, nawiązują do stylu Caravaggia. Całkowity brak sztucznego światła miał decydujący wpływ na końcową estetykę filmu. Przytłumione, drgające światło lampy gazowej, raz po raz przechodzi w zupełną ciemność. Wytworzony kontrast daje widzowi możliwość obcowania z wyjątkowo kameralnymi, bezpretensjonalnymi obrazami.
„Opowieści, które żyją tylko w pamięci” to historia, która w swej metaforyczności nie razi wymuszonymi truizmami. Na pewno przypadnie do gustu miłośnikom literackiej tradycji realizmu magicznego, spod znaku choćby Jorge'a Luisa Borgesa, Carlosa Fuentesa czy Gabriela Garcíi Márqueza, który właśnie w Ameryce Łacińskiej jest tak silnie zakorzeniony. To stonowana poetycka baśń o dojrzewaniu do przemijania, godzeniu się z przeszłością i przekazywaniu ról potomnym. Zainspirowana lokalną legendą opowieść, która z pewnością żyć będzie w pamięci bardzo długo.
Małgorzata Skotnicka
(Histórias que só existem quando lembradas), Brazylia 2011, reżyseria: Julia Murat, występują: Lisa Fávero, Sonia Guedes, Ricardo Merkin. Dystrybucja: AP Manana. Czas: 98’.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz