poniedziałek, 12 marca 2012

(Ten) Trzeci


Dwa plus jeden – nazwa oldskulowego zespołu, współczesny model rodziny czy też pierwsze stadium rozpadu związku? A może doskonała boska trójca? Sposobów filmowej interpretacji tej enigmatycznej cyfry znamy wiele.


„Część trzecia” – fantastyczne megahity. Powrót króla. Rewolucje. Zemsta Sithów.

W „trójce” kryje się jakaś ostateczność… a zarazem poczucie doskonałej całości:
tym numerem kończy się nawet gwiezdna saga George’a Lucasa, nie będąca przecież wcale trylogią! Reżyserski rozmach, doświadczenie poprzednich części czy też przekonanie o początku końca wspaniałej przygody – pewne jest, że trzecie części największych produkcji ostatniej dekady spod znaku fiction stały się hitami – nawet jeśli tylko kasowymi…

Trójkąt:  Niezależnie. Wyśnione miłości. Nie opuszczaj mnie. Vicky Cristina Barcelona.

Społeczeństwo nie przywykło do związków „trójkątnych”, dlatego też uwikłanie w takowy – oraz wszystkie problemy z nim związane – to zadanie dla kina niezależnego. I czy jest to walka dwojga przyjaciół o nowo poznane „blondwłose stworzenie” (tajemniczego Nicolas), batalia o iskrę miłości w krótkim, przeznaczonym na ofiarę życiu, czy też pełna namiętności rywalizacja o fascynującego malarza – na ekranie zobaczymy wiele emocji.


2+1: Gdy w rodzinie źle się dzieje – Klasyka. Dekalog, 3. Anna Karenina. Wielki Gatsby.

Zły ojciec, wyrodna matka, a może po prostu nieudane małżeństwo? Gdy w rodzinie pojawia się nuda, niezrozumienie lub po prostu codzienne problemy, łatwo rzucić się w ramiona obcej namiętności. Mama, tata, ja…? Mama, tata, on(a)…? Mama/tata, ja, on(a)…? Które 2+1 zwycięży?


Trzy razy trzy – Nine. Chicago. Upiór w Operze. – Rozśpiewane tria

Musi być zniewalająco, interesująco, śpiewająco  – po jednym z epitetów dla każdego. Trójki wskrzeszają musical – gatunek blichtru, lekkości i rozmachu. Twórcza niemoc artysty, rozdartego między żoną i kochanką, (potrójne) intrygi jazzowego pół-światka i pełna dramaturgii miłość na trzy głosy, rozgrywająca się w podziemiach paryskiej opery – wszystko to wybrzmi zgodnym, choć często niepokornym, trójgłosem.


Troje wspaniałych: Harry Potter. Trzej muszkieterowie. Atomówki.

Dzieli ich wszystko, łączy jedno – działają w tercecie. I tworzy to rdzeń ich relacji, wychodzi na dobre tak przyjaźni, jak i społeczeństwu  – bo z pasją ocalają świat, stojąc na straży dobra, praworządności i porządku. Czy superbohater występuje czasem, jak Bóg, w trzech osobach?
Patrycja Calińska

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz