wtorek, 25 października 2016

32 WFF: Rozjemca (USA, 2016) reż. James Demo

Wewnętrzny konflikt


Pierwsze spojrzenie. Facet w podeszłym już wieku, ale wciąż postawny. Z błyskiem w oku i hipnotyzującym głosem. To Padraig O’Malley – człowiek, który praktycznie w pojedynkę godzi i nawołuje do dialogu zwaśnione państwa. Staje się strażakiem gaszącym wewnętrzne pożary. Idealny kandydat na dokument o wybitnej jednostce.

Z początku można odnieść wrażenie ciekawej opowieści o współczesnym bohaterze, który zaryzykował wszystko, by pomóc innym. Niezłomny, żyjący na walizkach, zawsze gotów by pojechać na drugi koniec świata i szukać porozumienia. To jednak tylko jedna strona medalu. Zewnętrzna forma stworzona na użytek innych. O wiele bardziej interesujące jest to, co kryje się w środku. Obraz O’Malleya poza tyglem konfliktów i rozejmów.

Pierwsze przełamanie to informacja o nałogu alkoholowym. Przywiązaniu do procentów, które choć nie gościły w jego organizmie od lat, to wciąż żyją w świadomości. Pojawiają się w myślach, kuszą i nawołują do powrotu. Nie widzimy tu wizerunku zwycięzcy, ale żołnierza, który wciąż tkwi na  polu bitwy. Przyznającego otwarcie, że gdyby nie praca, zapewne butelka wróciłaby do miana najlepszego przyjaciela.
fot. materiały prasowe

Ten zwrot to pierwszy krok w ustaleniu, kim jest Padraig O’Malley. Z biegiem czasu wyłania się portret człowieka rozbitego. Zamykającego się sam na sam ze swoim cierpieniem. Pozbawionego energii i pasji, gdy mowa o pobycie poza strefą konfliktu. Niezdolnego do głębszych uczuć, obcego na miłość. Cierpiącego faceta, który stara się wykrzesać ze swojego życia sens.

Wspomniany czas odgrywa tu niebagatelną rolę, ponieważ staje się przyczynkiem do pokazania problemu starości. Padraig z początku, a ten z końca filmu, to zupełnie inni ludzie. Starość ma tu postać demona, który nie puka do drzwi, ale objawia się w pełnej krasie. Zabiera siły, pamięć i zdecydowanie. Widok tych zmian jest porażający. Szczególnie u osobistości, która złożona jest z paradoksów. Kogoś kto pomaga innym, ale nie radzi sobie przy tym z sobą. Posiadającego jedyną ucieczkę w pracy, która także powoli wymyka mu się z rąk.

James Demo nie zdecydował się na sprezentowanie prostej laurki. Pokazał za to wielowymiarowy i skomplikowany obraz bohatera. Złożonego z sukcesu i porażki zarazem. Dzięki temu powstał  przejmujący film. Chwilami trudny do przełknięcia, ale prawdziwy. Portret rozjemcy, który uświadmia, że negocjacje z innymi, nie umywają się do tych z samym sobą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz