sobota, 12 października 2013

29. WFF: "Kilka kroków do gwiazd" ("Twenty Feet from Stardom"), reż. Morgan Neville

Głosy bez twarzy

Gwiazdy rocka, muzyki pop czy R&B – osobowości sceniczne, charakterystyczne głosy, wykonawcy przebojów znanych na całym świecie. Jak często łapiemy się na nuceniu ich chórków? Wystarczająco, by zajrzeć za plecy liderów.

Głos jest ponoć najbardziej bezpośrednią formą ekspresji ludzkiej duszy. Pozostałe zmysły pozwalają poznać raczej nasze ciała, a nie nas samych. Z ludźmi komunikujemy się przede wszystkim za pomocą słów. Głos pochodzi z wnętrza, podobno wyraża nas w sposób doskonały. Śpiew jest zaś artystyczną i najbardziej kunsztowną formą korzystania z głosu.



Popkultura kreuje idoli. W muzyce zazwyczaj wielbionych przez rzesze fanów frontmenów. Czasem instrumentalistów. Chórki stoją w cieniu. Bez nich najjaśniejsze gwiazdy nie lśniłyby jednak tak jasnym blaskiem. W tym biznesie wszyscy dobrze o tym wiedzą. W filmie Morgana Neville’a o współpracy z chórkami i głosami wspierającymi opowiadają m.in. Mick Jagger, Stevie Wonder czy Sting. Nie brakuje również producentów muzycznych, lecz głównymi bohaterami są oczywiście sami chórzyści. Mamy okazję poznać wokalne cienie takich gwiazd Joe Cocker, Michael Jackson, David Byrne, Bruce Springsteen, Cheryl Crow, Lynyrd Skynyrd, David Bowie czy Elton John. Zobaczyć twarze ludzi, których słyszymy poza Królem Popu w „Thrillerze”; poznać wokale z „Króla Lwa” i głosy z „Avatara”. A przede wszystkim mamy okazję usłyszeć ich historie – często wzruszające, ale też zabawne i pełne nieuchwytnej, wręcz magicznej aury.

„Kilka kroków od gwiazd” („Twenty Feet from Stardom”) można oglądać zarówno jako film o miłości do muzyki, jak i mechanizmach showbiznesu. Serce ściska się z żalu z powodu nieudanych karier solowych wybitnych chórzystów i rozgoryczenia rezygnacją z marzeń. Z drugiej strony widzimy jednak wielką determinację Darlene Love, która porzuciła chórki, została sprzątaczką, lecz wróciła do śpiewania, postawiła wszystko na jedną kartę i po latach dołączyła do Rock and Roll Hall of Fame. Morgan Neville pokazuje, że kariera muzyczna to nie tylko kwestia talentu i promocji, lecz także okoliczności, szczęścia, umiejętności znalezienia się we właściwym miejscu w odpowiednim czasie, a przy tym wszystkim wiele zależy również od kaprysów publiczności. Stąd przykładowo brak solowego sukcesu – wydawałoby się – skazanej na bycie gwiazdą Merry Clayton.



Najtrudniej opowiedzieć o emocjach, jakie wywołuje „Kilka kroków od gwiazd”. Film nie ma klasycznej dramaturgii, ale zawiera ogromną ilość energii, która silnie oddziałuje na widza. Porywa w muzyczną podróż przez drugą połowę XX wieku, podczas której stopy nie raz wystukują rytm największych hitów, a głowa kiwa się do rytmu. Widz zostaje wrzucony do lunaparku emocji i przez 90 minut kilkakrotnie przeżywa radość i smutek; chwilami doświadcza energetycznej euforii, by wkrótce przejść do kontemplacyjnego wyciszenia. Na obraz składają się potasowane strzępki opowieści ilustrowane archiwalnymi nagraniami z koncertów i wywiadami. Emocjonalny i muzyczny gulasz. Warto spróbować, bo smakuje wyśmienicie.


Bartosz Wróblewski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz