sobota, 28 kwietnia 2012

Kompozytor wolny od reguł


Choć nie każdy zdaje sobie z tego sprawę, wszyscy doskonale znamy jego muzykę. Widzowie TVP2 mogą usłyszeć ją codziennie w Panoramie. Podczas żałoby narodowej została wykorzystana przez Telewizję Polską jako oprawa wydarzeń poświęconych katastrofie w Smoleńsku (Wyjazd z Polski z filmu Różyczka). Rozbrzmiewała także w trakcie uroczystości beatyfikacyjnych Jana Pawła II w Rzymie (Missa Magna Beatificationis, oparta na motywach z filmu Jan Paweł II. Szukałem Was). Mowa o twórczości Michała Lorenca, nie bez powodu określanego mianem jednego z najbardziej utalentowanych polskich kompozytorów muzyki filmowej.


Michał Lorenc

Jego dorobek twórczy jest imponujący – obejmuje muzykę do ponad 175 filmów, seriali telewizyjnych oraz sztuk teatralnych. Sam nazywa siebie „kompozytorem z Bożej łaski”. Nigdy nie uzyskał tradycyjnego wykształcenia muzycznego, zalicza się do grona samouków. Mówi, iż to nie on wymyśla muzykę – melodie po prostu do niego przychodzą. Zaczynał od pisania piosenek oraz występów z zespołem Wolna Grupa Bukowina. Współpracował także z Maciejem Zembatym, dokonując nagrań do audycji Zgryz dla Programu 3 Polskiego Radia. Już wtedy przeczuwał, że jego powołaniem jest tworzenie muzyki na potrzeby obrazu. Przypadek sprawił, że poznał reżysera Andrzeja Kostenko, który poprosił go o napisanie kilku utworów do serialu Przyjaciele (1979). Tak rozpoczęła się jego przygoda z filmem. Jednak dopiero 10 lat później otrzymał propozycję, która otworzyła mu drogę do wielkiej kariery.


Jego nazwisko stało się rozpoznawalne za sprawą muzyki do głośnego filmu Macieja Dejczera 300 mil do nieba. Za ten projekt kompozytor został nominowany do Europejskiej Nagrody Filmowej. Ścieżka dźwiękowa, innowacyjna jak na tamte czasy, stanowiła mieszankę brzmień akustycznych oraz elektronicznych, z wysuwającym się na pierwszy plan wyrazistym tematem gitarowym (Droga). Najbardziej znane kompozycje Lorenca pochodzą jednak z innego filmu będącego owocem współpracy z Dejczerem. Mowa tutaj o Bandycie z 1997 roku, obfitującym w muzykę pełną emocji i dramatyzmu (liryczne Mro Iło wykonane m.in. przez Kayah). Uwidacznia się w niej charakterystyczne dla kompozytora upodobanie do łączenia brzmień symfonicznych z elementami muzyki etnicznej (żywiołowy Taniec Eleny). Na kształt utworów do tego obrazu pewnością wpłynął stan psychiczny kompozytora, który przeżywał w tym okresie załamanie nerwowe. Rozczarowany swoją pracą, stracił wiarę we własne siły. Jak się jednak wkrótce okazało – zupełnie bezpodstawnie. Ta niezwykle barwna i zróżnicowana pod względem tematycznym muzyka przyniosła twórcy główną nagrodę na FPFF w Gdyni.


Bandyta, reż. Maciej Dejczer

W ciągu ponad 20-letniej działalności kompozytorskiej dzieła Lorenca były wielokrotnie wyróżniane na rozmaitych festiwalach, przynosząc mu zasłużoną sławę i uznanie. Statuetki zdobyły ścieżki dźwiękowe m.in. do takich filmów jak Psy (1992), Prowokator (1995), Zabić Sekala (1998), Przedwiośnie (2001), Wszystko będzie dobrze (2007) czy Czarny czwartek. Janek Wiśniewski padł (2011). Kompozytor współpracował z wieloma wybitnymi polskimi reżyserami, takimi jak Filip Bajon, Tomasz Wiszniewski, Juliusz Machulski, Jerzy Skolimowski. W 1996 roku w Los Angeles u boku Boba Rafelsona, tworzył ilustrację muzyczną do filmu Krew i wino (Jack Nicholson, Jennifer Lopez, Michael Caine). W USA powstała także muzyka do chłodno przyjętego przez krytykę obrazu Osaczony Jerzego Bogajewicza, która zdradziła niewątpliwą słabość Lorenca do jazzu. Współpraca z czeskim reżyserem Vladimírem Michálekiem (Zabić Sekala, Babie lato) przyniosła twórcy uznanie Czeskiej Akademii Filmowej i Telewizyjnej. Specyficzny charakter muzyki tego kompozytora w dużej mierze zdefiniowała bliska przyjaźń z muzykami z grupy DesOrient, formalnie powstałej przy okazji nagrań ścieżki dźwiękowej do Złota dezerterów (1998) Janusza Majewskiego. Zespół, którego trzon stanowią skrzypce, akordeon, cymbały oraz bas, wykorzystuje oryginalne instrumenty z różnych części świata, co sprawia, że wykonywana przez nich muzyka odznacza się ciekawym oraz łatwo rozpoznawalnym brzmieniem.

Utwory Lorenca znakomicie współgrają z obrazem, nadając mu całkowicie nową jakość. Kompozytor nigdy nie rozpoczyna pracy nad filmem od czytania scenariusza. Uważa, że pojawiające się na jego podstawie wyobrażenia zwykle nie pokrywają się z wizją reżysera. Najważniejsza jest dla niego pierwsza projekcja filmu. To ona decyduje o kształcie muzyki i wskazuje na funkcje, jakie mają spełniać poszczególne frazy. Każdy projekt jest dla niego nowym wyzwaniem. Przy pracy nad konkretnym filmem zaczyna patrzeć na świat przez jego pryzmat. Obrazy uruchamiają w jego głowie muzykę i dostarczają nowych pomysłów melodycznych. Kluczową kwestią jest dobrze skonstruowany temat, który stanowi punkt wyjścia do dalszej pracy nad partyturą. Lorenc często wybiera filmy opowiadające o wydarzeniach, które na trwałe zapisały się na kartach historii Polski (Różyczka, Czarny Czwartek. Janek Wiśniewski padł). Lubi ilustrować filmy mroczne, dramatyczne, melancholijne (Daleko od okna, Cztery noce z Anną). Stroni od komedii. Jednym z jego ulubionych gatunków jest film dokumentalny, w którym muzyka ma dość dużą swobodę działania. Na swoim koncie ma co najmniej 40 dokumentów (Solidarni 2010, Nie byliśmy bohaterami. Strajk oczami kobiet). Ważną rolę w jego życiu odgrywa religia, dlatego interesują go również filmy dotykające tematów związanych w wiarą (Moje życie dla Niego, W imieniu diabła, Jan Paweł II. Szukałem Was). Duże sukcesy odnoszą także seriale ilustrowane jego kompozycjami, m.in. Glina, Oficer czy popularny ostatnio Ojciec Mateusz.


Jan Paweł II. Szukałem Was, reż. Jarosław Szmidt

Lorenc za pomocą dźwięków stara się wydobyć duszę filmu, pokreślić jego dramaturgię. Działa w sposób intuicyjny, nie skrępowany żadnymi „klasycznymi” regułami komponowania. W wielu przypadkach prowadzi to do bardzo ciekawych efektów. Ze względu na braki w swoim wykształceniu muzycznym jest jednocześnie bardzo krytyczny w stosunku do własnej twórczości. Nie lubi być oceniany i stara się nie oceniać innych. Dąży do tego, aby jego muzyka nie wychodziła przed obraz, a jedynie subtelnie zaznaczała swoją obecność. Pomimo tego, iż nigdy nie miał ambicji pisania dzieł koncertowych, niezależnych od żadnych zewnętrznych treści, jego kompozycje wspaniale bronią się w oderwaniu od obrazu. Podczas gdy film zdjęty z ekranów powoli odchodzi w zapomnienie, akompaniujące mu utwory zaczynają żyć własnym życiem. Do płyt z muzyką Lorenca powraca się z dużą przyjemnością. Jego kompozycje mają moc rozbudzania silnych emocji, których często doświadczamy podczas oglądania filmu. Zapadają głęboko w pamięć i co jakiś czas przypominają o swoim istnieniu. Na ten temat nie trzeba jednak wiele pisać – wystarczy zacząć słuchać.

Agnieszka Cieślak


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz