czwartek, 22 listopada 2012

"Gangster", reż. John Hillcoat


Było ich trzech...

Scenariusz autorstwa Nicka Cave'a? Brzmi interesująco. Fani  Murder Ballads na pewno się nie zawiodą, bowiem Gangster mógłby być ilustracją jednej z nich. W filmie nie brakuje przemocy, morderstw, zemsty, mimo to, jest znacznie cieplejszy i lżejszy w odbiorze od brutalnej, posępnej Propozycji - poprzedniego dzieła duetu Cave-Hillcoat.


Akcja rozgrywa się w Hrabstwie Franklin, w stanie Wirginia. Zyskało ono miano najmokrzejszego Hrabstwa na świecie, dzięki swoim mieszkańcom, którzy trudnili się szlachetnym zadaniem dostarczania alkoholu zniewolonej prohibicją Ameryce. Interes szedł świetnie, puki z nielegalnego procederu nie zechciał czerpać korzyści specjalny agent rządowy Rakes. Dokąd jednak na straży dawnego porządku stali niezniszczalni bracia Bondurant, nie było mu łatwo wprowadzić swoich zasad.

W role trzech braci wcielają się: Tom Hardy jako Forrest – typowy, zamknięty w sobie twardziel, komunikujący się głównie poprzez pomrukiwanie, Jason Clarke w roli dzikiego Howarda oraz Shia LaBeouf –czyli Jack - najmłodszy, najbardziej wrażliwy,  ma spore ambicje, ale nie za bardzo nadaje się do prowadzenia rodzinnego interesu. Uosobieniem wszelkiego zła jest Guy Pierce, zawsze w białych rękawiczkach, z przylizanymi włosami, budzi niechęć od pierwszego wejrzenia


Gwiazdorska obsada na pewno przełoży się na liczbę sprzedanych biletów, niestety nie każdy z aktorów może liczyć na należną mu ekspozycję. Gary Oldman w roli gangstera-celebryty pojawia się tylko w dwóch scenach, Mia Wasikowska jako nieśmiała córka pastora nie ma zbyt dużego pola do popisu, za to pełna seksapilu Jessica Chestain nadaje koloryt każdej scenie, w jakiej się pojawia.

Ten film to męski świat, którym żądzą proste zasady - wygrywa silniejszy, a przemoc jest zawsze uzasadniona. John Hillcoat do konwencji gatunku podszedł jednak z lekką ironią. Najmocniejszą stroną filmu nie są pełne napięcia porachunki ale urzekający, wręcz baśniowy klimat, który tworzą w dużej mierze zdjęcia Benoît Delhomme oraz muzyka w wykonaniu Nicka Cave'a i Warrena Ellisa. Scenariusz powstał na podstawie powieści The Wettest County in The World autorstwa Matta Bonduranta – wnuka najmłodszego z braci. Dzięki temu obraz Amerykańskiej prowincji lat 30. jest wiarygodny, a tęsknota wyzierającą z kadrów naprawdę szczera.


Moonshine – brzmi znacznie wdzięcznej niż nasza swojska nazwa bimber i niesie ze sobą wiele skojarzeń. Konspiracyjna produkcja alkoholu w świetle księżyca wywołuje nie tylko adrenalinę związaną z łamaniem prawa, ale także satysfakcję z posiadania tajemnej wiedzy przekształcania niegroźnych, naturalnych składników w napój wyskokowy. Każdy kto robił kiedyś domowe wino wie, że to nie to samo co umiejętność gotowani bigosu czy pieczenia ciasta. Tak jak w Whisky dla aniołów drobni przestępcy nabierają ogłady w zetknięciu ze szlachetnym trunkiem, tak w Gangsterze producenci bimbru nie są zwykłymi gangsterami. Nie pierwszy raz kibicujemy tym którzy łamią prawo, teraz jednak mamy dodatkowy powód. Jeśli nikt nie odważyłby się  sprzeciwiać władzy, skąd bralibyśmy alkohol gdyby np. Unia Europejska zakazała jego produkcji w trosce o swoich obywateli?

Joanna Malitka

1 komentarz:

  1. Troszkę ogólnikowo, poczytałbym więcej o klimacie! :)

    (W trzecim zdaniu drugiego akapitu jest ort.)

    OdpowiedzUsuń