niedziela, 14 października 2012

28. WFF: "Fuck For Forest", reż. Michał Marczak



OCCUPY FOREST

      Recenzja „Fuck For Forest” to nie będzie recenzja łatwa, oj niełatwa... Nie wiadomo czy to właściwie w ogóle będzie recenzja. Ja i film staliśmy się bowiem zakładnikami jego kontrowersyjnej treści, która zepchnęła na dalszy plan wszelkie walory techniczne, środki filmowego wyrazu, czy realizacyjną sprawność obrazu, zostawiając na polu dyskusji jedynie wspomniany temat przewodni: ekologiczny aktywizm finansowany z domowego pornobiznesu. Niebezpieczeństwem towarzyszącym więc zarówno temu tekstowi, jak i społecznemu odbiorowi filmu, jest fakt, że ocena „Fuck For Forest” sprowadzi się jedynie do oceny obyczajowości jego bohaterów, przy okazji dostarczając doskonałego pretekstu do ewaluacji (czytaj: wywindowania) moralności własnej.


      Tak więc Panie i Panowie, w tym filmie seks rzeczywiście jest. Umówmy się jednak, że traktujący o tak sugestywnej tematyce obraz bez paru równie sugestywnych scen obejść się zwyczajnie nie mógł. O tym gdzie przebiega granica między dokumentacją pornografii, a nią samą zadecydować musi jednak już każdy indywidualnie. W myśl tej filozofii osoby o konserwatywnych poglądach prawdopodobnie rzeczywiście nie spojrzą na „FFF” przychylnym okiem, niektórzy przecierać będą szeroko otwarte oczy na myśl, że obraz ten jest filmem dokumentalnym... Dla tych bardziej liberalnych większość seansu stanowić może jednak jedynie ekstrawagancką ciekawostkę doprawioną posmakiem wolności, wspólnotowości i haszyszu.


      Do czasu. Ten ekscentryczny, choć być może nieco przereklamowany pod tym względem, reportaż na zakończenie wykonuje bowiem zupełnie nieoczekiwaną woltę. Sam Michał Marczak, reżyser, o finalnym obrocie spraw mówi, że został on napisany przez życie ewidentnie na nieszczęście bohaterów, ale na pewne szczęście dla samego filmu. W nim również upatruje echa powodu, dla którego związał swoją drogę właśnie z kinem dokumentalnym – rzeczywistość bowiem nieraz zdaje się przerastać fikcję, składając na ręce twórców takie oto prezenty. A niespodzianka ta to fakt, że filantropijnie wydać 400 tys. Euro (a taki budżet znaleźć można podobno na koncie organizacji FFF) nie jest tak łatwo, jak by się mogło wydawać. I choć zakrzyknąć chciałoby się w tym miejscu, że chociażby lokalna kinematografia takie dofinansowanie z chęcią mogłaby przyjąć to jednak wniosek płynie z tego zaskakująco poruszający. Naiwny idealizm hipisowski niekoniecznie bowiem sprawdza się w dzisiejszych czasach, gdzie nawet na bezinteresowną pomoc trzeba mieć rozpisany projekt, z którego później rozliczyć się muszą zarówno pomagający, jak i ci, którym się pomóc próbuje. Nieufność, czy wręcz niechęć Indiańskiego plemienia, którego tereny FFF chce wykupić nie wynika tutaj w dużej mierze z pornograficznego źródła utrzymania organizacji (choć na pewno też nie pozostaje ono bez znaczenia), a z pewnego antykorporacyjnego w swym tonie lęku przed eksploatacją zasobów ludzkich, naturalnych, etc. Film Marczaka zyskuje w tym nieoczekiwanym zwrocie sytuacji swoją, ciężko orzec na ile uświadomioną, szansę na stanie się ciekawym głosem w dyskusji spod znaku współczesnej wiosny ludów, jaką stał się ruch oburzonych i wszystkie jego narodowe odmiany. Szkoda, że reżyser wykorzystał motyw ten jedynie jako pewną podsumowującą kropkę nad i, a nie zdecydował się na dokładniejsze zgłębienie tej ścieżki, na tyle by ostatecznie przyćmiła ona problem erotycznej emanacji obrazu. Niemniej jednak film głosem w dyskusji pozostaje i to prawdopodobnie w niejednej i burzliwej – a to już wartość sama w sobie.

Natalia Maliszewska

DOKUMENT. POLSKA/NIEMCY 2012. Reżyseria: Michał Marczak. Scenariusz: Michał Marczak, Łukasz Grudziński. Zdjęcia: Michał Marczak. Dystrybucja: Against Gravity (Polska), Dogwoof Ltd. (świat). Czas: 85'

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz