środa, 2 maja 2012

"Drapacz chmur", reż. Rune Schjott


Jest tak delikatny, jak skóra na Twoich powiekach.
Czy można wyobrazić sobie piękniejszy komplement na temat...penisa?  

Domeną Drapacza chmur nie są jednak romantyczne szepty do ucha, a skandynawski humor. Chociaż jesteśmy świadkami rodzącego się uczucia, o żadnej Big love, nie może być mowy. Główni bohaterowie to siedemnastoletni Jon cierpiący na stulejkę i niewidoma Edith, która koniecznie chce stracić dziewictwo. Doświadczenie podpowiada nam, że mamy do czynienia z niewybredną komedią w stylu American Pie. W dodatku niesmaczną, bo drwiącą z niepełnosprawnych. Być może tak to by wyglądało, gdyby za kręcenie Drapacza chmur wzięli się Amerykanie. Duńczycy stworzyli jednak ciepłą, zabawną opowieść o dorastaniu.

Każdy z bohaterów, nawet epizodycznych, ma tu swoją historię i nieprzeciętną osobowość. Nagromadzenie ekscentrycznych postaci nie razi,  cały film bowiem utrzymany jest w estetyce absurdu: najlepszą karą dla nastolatka jest zakaz chodzenia do szkoły, a ludzie są tak uczciwi, że ekspedientka w sklepie może być niewidoma.


W małej miejscowości, gdzie rozgrywa się akcja, dyktatorskie rządy sprawuje za pomocą stacji radiowej Big Daddy (prywatnie ojciec Jona). Odkąd stracił w wypadku atrybuty męskości, uważa czystość za największą cnotę i nie pozwala synowi na operację. Poza cierpieniem fizycznym Jon jest również skazany na samotność. Na co dzień pomaga matce w opiece nad zwierzętami, czego efektem jest wiecznie wybrudzone gnojem ubranie i brzydki zapach, które skutecznie utrzymują innych ludzi na dystans. Edith, wychowywana przez nadopiekuńczego ojca, również nie potrafi znaleźć przyjaciół. I choć utrata jednego zmysłu zazwyczaj wyostrza pozostałe, toleruje Jona, bo wydaje się jej on jedyną przepustką do normalności.

W świecie bez perspektyw codzienność mieszkańców sprowadza się do przesiadywania na przystanku, piciu piwa i palenia papierosów, paradoksalnie więc, to dzięki życiu na marginesie społeczeństwa nasi  bohaterowie zachowują niewinność i wrażliwość.

Drapacz chmur to reżyserski debiut Rune Schjøtt - współscenarzysty obrazu Zakochani widzą słonie W swoim autorskim filmie pokazuje na co go stać. Przedstawia człowieczeństwo bez tematów tabu, opakowując je delikatnie w celofan, w taki sposób, że  to co smutne, nie przygnębia, a to co naturalne, nie budzi odrazy.

Joanna Malitka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz