Jest tak delikatny, jak skóra na Twoich powiekach.
Czy można wyobrazić sobie piękniejszy komplement na temat...penisa?
Domeną Drapacza chmur nie są jednak romantyczne szepty do ucha, a skandynawski humor. Chociaż jesteśmy świadkami rodzącego się uczucia, o żadnej Big love, nie może być mowy. Główni bohaterowie to siedemnastoletni Jon cierpiący na stulejkę i niewidoma Edith, która koniecznie chce stracić dziewictwo. Doświadczenie podpowiada nam, że mamy do czynienia z niewybredną komedią w stylu American Pie. W dodatku niesmaczną, bo drwiącą z niepełnosprawnych. Być może tak to by wyglądało, gdyby za kręcenie Drapacza chmur wzięli się Amerykanie. Duńczycy stworzyli jednak ciepłą, zabawną opowieść o dorastaniu.
Każdy z bohaterów, nawet epizodycznych, ma tu swoją historię i nieprzeciętną osobowość. Nagromadzenie ekscentrycznych postaci nie razi, cały film bowiem utrzymany jest w estetyce absurdu: najlepszą karą dla nastolatka jest zakaz chodzenia do szkoły, a ludzie są tak uczciwi, że ekspedientka w sklepie może być niewidoma.
W małej miejscowości, gdzie rozgrywa się akcja, dyktatorskie rządy sprawuje za pomocą stacji radiowej Big Daddy (prywatnie ojciec Jona). Odkąd stracił w wypadku atrybuty męskości, uważa czystość za największą cnotę i nie pozwala synowi na operację. Poza cierpieniem fizycznym Jon jest również skazany na samotność. Na co dzień pomaga matce w opiece nad zwierzętami, czego efektem jest wiecznie wybrudzone gnojem ubranie i brzydki zapach, które skutecznie utrzymują innych ludzi na dystans. Edith, wychowywana przez nadopiekuńczego ojca, również nie potrafi znaleźć przyjaciół. I choć utrata jednego zmysłu zazwyczaj wyostrza pozostałe, toleruje Jona, bo wydaje się jej on jedyną przepustką do normalności.
W świecie bez perspektyw codzienność mieszkańców sprowadza się do przesiadywania na przystanku, piciu piwa i palenia papierosów, paradoksalnie więc, to dzięki życiu na marginesie społeczeństwa nasi bohaterowie zachowują niewinność i wrażliwość.
Drapacz chmur to reżyserski debiut Rune Schjøtt - współscenarzysty obrazu Zakochani widzą słonie W swoim autorskim filmie pokazuje na co go stać. Przedstawia człowieczeństwo bez tematów tabu, opakowując je delikatnie w celofan, w taki sposób, że to co smutne, nie przygnębia, a to co naturalne, nie budzi odrazy.
Joanna Malitka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz