środa, 16 października 2013

29 WFF: "Pies" ("Paat"), reż. Amir Toodehroosta

To nie jest kraj dla dobrych psów

Paat ma dobre życie. Śniadanie je przy stole ze swoim właścicielem, w trakcie podróży samochodem może wystawiać pysk za okno, na spacerze gania za zieloną piłeczką. Jest dobrze utrzymany, a przede wszystkim kochany. Jednak sielanka ma się wkrótce skończyć.

Gdy jego właściciel zostaje zabity, Paat wyrusza w drogę. W Iranie do bezpańskich psów się strzela, lecz nie to stanowi największy problem. Ciężko jest znaleźć osobę, która może zająć się samotnym stworzeniem. Paat co i rusz trafia na osoby odrzucane przez społeczeństwo – ciężarną kochankę zamożnego mężczyzny, zdesperowaną matkę chorego dziecka, włóczących się po śmietnisku narkomanów. Powtarzają się podobne motywy, problemy natury medycznej, brak pieniędzy. Pies, stworzenie w islamie nieczyste, spotyka na swej drodze nieczystych ludzi, tak jak on zagubionych i próbujących poprawić swój los.


Uczynienie ze zwierzęcia przewodnika po problemach współczesnego Iranu przynosi dwie korzyści. Pozwala na przyjęcie nietypowej perspektywy i znacznie ułatwia grę na uczuciach widza. Paata „gra” piękny owczarek niemiecki, a jego smutne, mądre oczy wzruszą nawet największych twardzieli. Losem zwierzęcia łatwo się przejąć, bo zawsze jest on niewinną ofiarą głupoty i nikczemności ludzi. Kwestia niecodziennej perspektywy sprawdza się nieco gorzej. Paat jest bezrozumnym świadkiem wydarzeń i owa bezrozumność udziela się widowni.

Film nie pozwala bowiem zachodniemu odbiorcy na przejście kulturowej bariery. Przedstawione problemy są zrozumiałe tylko na pewnym stopniu ogólności. Ich specyfika dla kogoś niezaznajomionego z subtelnościami stosunków społecznych świata islamu pozostaje tajemnicą. Ta bariera przeszkadza, ponieważ nie pozwala pojąć do końca logiki działań ludzkich bohaterów.

Problemy „Psa” leżą też w warstwie formalnej. Przyjęto konwencję paradokumentalną. Zdjęcia cechuje niedbałość, cyfrowy obraz jest momentami nieostry. Trudno określić to jednoznacznie złym pomysłem, ale wydaje się nie do końca współgrać z metaforycznym motywem podróży, pewną poetyckością, jaką wymusza perspektywa zwierzęcego bohatera. Poszczególne sekwencje są poprzedzielane długimi momentami, gdy czarnemu ekranowi towarzyszą tylko dźwięki. Czasem daje to dobry efekt niedopowiedzenia, ale zasadniczo rozbija rytm, gubi płynność opowiadania.


Największy kłopot leży jednak na poziomie emocjonalnym. Paat jest miłym psem i oczywiście szkoda, że musi znosić tyle nieprzyjemności. Zasadniczo jednak radzi sobie całkiem nieźle. Właściwie ani przez chwilę nie grozi mu żadne niebezpieczeństwo, nie ma więc napięcia. Co gorsza przez cały czas jest czysty i wyczesany. Trudno więc uwierzyć w jego ciężki los.

„Pies” stanowi więc propozycję dla raczej ograniczonej widowni. Miłośnicy wiernych czworonogów powinni się wybrać koniecznie. Osoby zainteresowane sytuacją społeczną w Iranie być może znajdą tu ciekawe spojrzenie na niektóre sprawy. Dla zwykłego widza film niesie niewiele zarówno w sensie poznawczym, jak i artystycznym. Tym niemniej jest on niewątpliwie dziełem, które z ciekawym pomysłem opowiada o ważnych sprawach. Szkoda tylko, że o tym, jak bardzo ważnych, można się tylko domyślać.

Jan Bliźniak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz