Najlepsze komiksowe ekranizacje XXI wieku
1.„Batman – Początek”, reż. Christopher Nolan (2005)
Zazwyczaj prequele to ostatnia deska ratunku dla wytwórni chcących wycisnąć ostatni grosz z dochodowej serii. Film Christophera Nolana to jednak faktyczny początek czegoś nowego w historii człowieka-nietoperza chroniącego Gotham City przed przestępcami. Reżyser „Incepcji”, podobnie jak Marc Forster w ostatnim Bondzie, eksploruje mroczną stronę duszy bohatera. Na zdjęciu Cillian Murphy jako demoniczny dr Jonathan Crane – jeden z najbardziej intrygujących przeciwników Batmana.
2. „Iron Man”, reż. Jon Favreau (2008)
Popisowa rola powracającego z aktorskiego niebytu Roberta Downey’a Jr. wcielającego się w wyluzowanego superbohatera. Tony Stark nie stroni od alkoholu, ani urodziwych dziewcząt. Ma też smykałkę do konstruowania broni masowego rażenia. W wolnych chwilach przywdziewa zaś żelazny strój i w akompaniamencie mocnych brzmień AC/DC, bez widocznego wysiłku na twarzy i z ciętą ripostą w zanadrzu, z gracją odpiera ataki swoich przeciwników.
3. „Sin City – Miasto grzechu”, reż. Robert Rodriguez, Frank Miller (2005)
Reżyserski duet dokonał rzeczy wydawałoby się niemożliwej – przeniósł widza na karty Sin City. Nie ma drugiej ekranizacji komiksu, w której świat nierealny wyglądałby tak realnie. Można się zachwycać widowiskowością „Mrocznego Rycerza”, czy inteligentnymi dialogami „Iron Mana”. Żaden z tych filmów nie przypomina jednak komiksu, ponieważ rozgrywa się w naszej rzeczywistości. „Sin City...” uzyskuje natomiast ten efekt dzięki sprawiającym wrażenie narysowanych ołówkiem czarno-białym zdjęciom, od czasu do czasu złamanym jaskrawym kolorem.
4. „Mroczny Rycerz”, reż. Christopher Nolan (2008)
Przedostatnia odsłona widowiskowej trylogii poświęconej losom Bruce’a Wayne’a aka Batmana, autorstwa Christophera Nolana (Ostatnia część p.t. „Mroczny Rycerz powstaje” wchodzi do kin 27 lipca). Wbrew mainstreamowej opinii to nie rola pośmiertnie nagrodzonego Oscarem Heatha Leadgera – choć jego Joker dorównuje Jokerowi Jacka Nicholsona – wyróżnia film na tle wcześniejszych ekranizacji komiksu, a konsekwencja w budowaniu dramaturgii i realistyczne ukazanie cienkiej granicy między dobrem a złem.
5. „Hellboy: Złota armia”, reż. Guillermo del Toro (2008)
Czerwony osiłek z przypiłowanymi rogami, płonąca brunetka oraz jaszczurka o telepatycznych zdolnościach. Ów egzotyczny tercet musi zmierzyć się z leśnym bogiem i tępym trollem. A także z brakiem akceptacji i uczuciowymi rozterkami. Telenowela sciene-fiction? Nic z tych rzeczy. „Hellboy” to czysta rozrywka z odpowiednimi dawkami akcji, efektów specjalnych i poczucia humora. Film zachwyca wizualnie, zwłaszcza ukryte pod nowojorskim mostem targowisko trolii. Za kamerą stanął w końcu sam Guillermo del Toro - reżyser „Labiryntu fauna”.
Jerzy Wasowski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz