środa, 13 czerwca 2012

5. Festiwal Muzyki Filmowej w Krakowie

W ostatnich latach moda na muzykę filmową przeżywa prawdziwy rozkwit. Społeczność fanów tego gatunku systematycznie rośnie, zapełniając sale koncertowe, w których prezentowane są fragmenty partytur filmowych, oraz gwarantując popyt na wydania kolejnych płyt ze ścieżkami dźwiękowymi. W internecie możemy znaleźć niezliczoną liczbę mniej lub bardziej profesjonalnych recenzji soundtracków pisanych przez miłośników tej specyficznej formy muzycznego akompaniamentu. Muzyka powstająca na potrzeby obrazu, plasująca się gdzieś na pograniczu muzyki poważnej i popularnej, zdążyła wypracować swój własny, odrębny status. Oprócz informacji czysto dźwiękowych niesie za sobą szereg odniesień do warstwy wizualnej – to właśnie ta właściwość sprawia, że tak silnie oddziałuje ona na nasze uczucia. Rządni intensywnych wrażeń emocjonalnych, z przyjemnością zatapiamy się w kreowanej przez nią atmosferze. Nic dziwnego, że jej entuzjaści nie pozwolili na zlikwidowanie jednego z największych – nie tylko w Polsce, ale i na świecie – wydarzeń poświęconych wyłącznie muzyce tego typu. Chodzi oczywiście o Festiwal Muzyki Filmowej w Krakowie.


Z przyczyn finansowych istnienie tegorocznej edycji festiwalu wisiało na włosku. Masowa interwencja fanów sprawiła jednak, że ostatecznie doszło do organizacji imprezy. Dzięki inicjatywie Krakowskiego Biura Festiwalowego oraz radia RMF Classic w dniach 24-26 maja już po raz piąty mieliśmy okazję uczestniczyć we wspaniałych koncertach, akademiach oraz projekcjach filmów. Każdy uczestnik festiwalu zaproszony był do podjęcia dialogu na tematy związane z muzyką i obrazem. Znakomici goście z Polski i z za granicy, nie tylko reżyserzy, kompozytorzy i dyrygenci, lecz także producenci, właściciele wytwórni muzycznych, specjaliści od PR oraz dziennikarze i krytycy muzyki filmowej, dzielili się z nami swoją wiedzą i doświadczeniem. Ray Costa, prezes wiodącej firmy Public Relations w Hollywood, zdradzał tajniki sukcesu kampanii medialnych związanych z najbardziej prestiżowymi nagrodami filmowymi i muzycznymi, takimi jak Oscary, Złote Globy czy Grammy. Członkowie Międzynarodowego Stowarzyszenia Krytyków Muzyki Filmowej oraz producenci muzyczni z Los Angeles i Milanu przedstawili swoje poglądy na temat fenomenu muzyki filmowej oraz grona jej fanów. Mieliśmy okazję porozmawiać na temat kompozycji ilustrujących poszczególne części kultowej sagi Obcy oraz poznać historię powstania Symfonii biomechanicznej, wypełniającej swoimi mrocznymi dźwiękami ostatni koncertowy wieczór festiwalu. Od twórców Pachnidła: Historii mordercy, w tym reżysera i kompozytora Toma Tykwera, jednego z autorów muzyki Reinholda Heila, oraz producentki Christin Rothe, dowiedzieliśmy się, jak wyglądały kulisy powstania filmu i jakich wyborów musiała dokonywać ekipa filmowców na różnych etapach produkcji. Ekspertów w dziedzinie muzyki filmowej, pracujących przy największych hollywoodzkich produkcjach, mogliśmy zapytać o zawód agenta kompozytora filmowego. O swoim sukcesie w Stanach Zjednoczonych opowiadał Jan A.P. Kaczmarek, nagrodzony Oscarem za muzykę do Marzyciela. Poznaliśmy także reżyserkę Julie Taymor oraz kompozytora Elliotha Goldenthala – duet, który od lat łączy nie tylko głęboka przyjaźń, ale także wspólne pasje i zamiłowania artystyczne, przekładające się na powstanie takich dzieł jak Frida.

Rozmowy z gośćmi towarzyszyły również pokazom filmów, które, podobnie jak zdecydowana większość akademii, odbywały się w Kinie Pod Baranami na Starym Rynku. Trzeba wspomnieć, że ogromną zaletą wszystkich spotkań było tłumaczenie symultaniczne (każdy mógł skorzystać ze specjalnych słuchawek), ułatwiające zainteresowanym zrozumienie prowadzonych w języku angielskim rozmów, a przede wszystkim oszczędzające dużą ilość cennego festiwalowego czasu. W repertuarze kinowym królowały filmy Julie Taymor oraz Toma Tykwera. Pierwsze dwa popołudnia wypełniły pokazy obrazów wspomnianej reżyserki, takich jak: Frida, nagrodzona Oscarem za najlepszą muzykę biografia meksykańskiej malarki Fridy Kahlo; Tytus Andronikus i Burza, dramaty będące ekranizacjami sztuk Szekspira; oraz Across The Universe, musical wykorzystujący aranżacje popularnych piosenek zespołu The Beatles. Ostatni wieczór został poświęcony dziełom Toma Tykwera. Mieliśmy okazję obejrzeć takie produkcje jak: Trzy, komediodramat o miłosnym trójkącie, w którym małżonkowie niespodziewanie zakochują się w tym samym mężczyźnie; Biegnij Lola, biegnij, kultowy film sensacyjny ukazujący zmagania z czasem młodej dziewczyny, starającej się uratować życie swojego chłopaka; oraz Niebo, dramat oparty na scenariuszu polskich filmowców, Krzysztofa Kieślowskiego i Krzysztofa Piesiewicza, z Cate Blanchett w roli głównej. Większość projekcji odbywała się niestety w czasie trwania wieczornych koncertów. Wybór był jednak dość prosty, gdyż te drugie niezaprzeczalnie stanowiły najważniejszą z festiwalowych atrakcji.

Pachnidło: Historia mordercy

O koncertach w ramach tegorocznego festiwalu można by pisać bardzo wiele. Takie wydarzenia, jak symultaniczna projekcja filmu z muzyką wykonywaną na żywo należą do osobliwości na skalę światową. Przystosowanie partytury filmowej do wersji koncertowej jest procesem niezwykle złożonym i czasochłonnym. Synchronizacja muzyki z obrazem odtwarzanym w czasie rzeczywistym wymaga niezwykłej precyzji i zdyscyplinowania. Osobą, która świetnie radzi sobie z tym wyzwaniem jest Ludwig Wicki, szwajcarski dyrygent, który w poprzednich latach nadzorował wykonanie muzyki do trylogii Władcy Pierścieni. I tym razem nie zawiódł publiczności, kreując za pomocą dźwięku tajemniczą, pełną napięcia i grozy, a zarazem liryzmu atmosferę filmu Toma Tykwera Pachnidło: Historia Mordercy (2006) z muzyką samego reżysera, Reinholda Heila oraz Johnny’ego Klimka. Niemałe znaczenie miało miejsce, w którym odbywał się koncert. Znana już widzom FMF-u hala ocynowni ArcelorMittal Poland w Nowej Hucie, mieszcząca ok. 4 tys. osób, swoim postindustrialnym charakterem wtłacza odbywające się w niej widowiska w zupełnie inny wymiar. W tym roku w ponad dwugodzinny trans wprowadziła widzów około 90-osobowa orkiestra Sinfonietta Cracovia oraz prawie 100-osobowy chór mieszany z przeszywającym sopranem solo Karoliny Gorgol-Zabroniak. Muzyka odgrywała tutaj pierwsze skrzypce, mieniąc się rozmaitymi odcieniami dynamicznymi i kolorystycznymi. Śledząc losy głównego bohatera, obdarzonego genialnym węchem młodego chłopaka z francuskiej prowincji, jedynie chwilami można było zapomnieć o jej istnieniu – muzyczne motywy po cichu wkradały się do naszej podświadomości, by po chwili przyćmić obraz i poruszyć w nas najgłębsze uczucia. Dzięki takim projekcjom widzowie uczą się nowej umiejętności – sztuki słuchania filmów. Twórcy oraz wykonawcy zostali nagrodzeni owacjami na stojąco, a obecnemu na scenie Tomowi Tykwerowi, który w przeddzień koncertu obchodził urodziny, publiczność odśpiewała Sto Lat. Trzeba podkreślić, że byliśmy świadkami światowego prawykonania wersji symultanicznej Pachnidła, które niebawem zostanie pokazane w innych europejskich salach koncertowych, m.in. w Lucernie, Monachium, Paryżu czy Londynie.

Uroczysta gala z okazji 80. Urodzin Wojciecha Kilara

Drugi wieczór festiwalowy wypełniła muzyka filmowa Wojciecha Kilara, jednego z najbardziej utalentowanych polskich kompozytorów, odznaczonego niedawno Orderem Orła Białego za znamienite zasługi dla kultury polskiej oraz osiągnięcia w pracy twórczej. Przebieg uroczystej gali z udziałem samego artysty, obchodzącego w tym roku 80. urodziny, pozostawiał niestety wiele do życzenia. Zawiniły tutaj głównie problemy techniczne oraz niezbyt ciekawy scenariusz imprezy. Kolejne rozdziały twórczość Kilara na gruncie filmowym przedstawiała Grażyna Torbicka. Dość nużące komentarze prowadzącej przerywane były nagraniami wypowiedzi reżyserów, z którymi Kilar miał okazję współpracować, w tym Krzysztofa Zanussiego, Andrzeja Wajdy, Romana Polańskiego czy Jane Campion. Pojawiały się rozmaite anegdoty i żarty, jednak całość została utrzymana w podniosłym, urodzinowym tonie. Życzenia wprost ze sceny złożyła twórcy Grażyna Szapołowska (odtwórczyni roli Telimeny w Panu Tadeuszu), wręczając mu platynową płytę za album z serii Wielcy kompozytorzy: Wojciech Kilar. Hołd artyście oddał także Jan A.P. Kaczmarek, który wiele razy podkreślał, że czuje się spadkobiercą Kilara. Jubilat otrzymał symboliczne klucze do bram miasta od samego prezydenta Krakowa, Jacka Majchrowskiego. Dużym zawodem dla publiczności był jednak fakt, że sam Kilar ani razu nie przemówił podczas gali osobiście – jego głos mogliśmy usłyszeć jedynie z dokumentalnych nagrań prezentowanych na ekranie. Na szczęście przez cały wieczór przemawiała jego muzyka, nieprzemijająco piękna i poruszająca. Narodowa Orkiestra Symfoniczna Polskiego Radia oraz Chór Polskiego Radia pod batutą mieszkającego od 25 lat w Polsce brazylijskiego dyrygenta José Maria Florêncio zaczarowała publiczność kompozycjami z takich filmów, jak Zazdrość i medycyna, Kontrakt, Bilans Kwartalny, Ziemia obiecana, Trędowata, Dracula, Portret Damy, Dziewiąte Wrota czy Pianista. Utwory wykonywane były z dużą werwą i rozmachem, choć w przypadku doskonale znanego poloneza z Pana Tadeusza dało się odczuć pewną dozę ostrożności – mogło to wynikać z chęci jak najściślejszej synchronizacji muzyki z odpowiednią sceną z filmu wyświetlaną na ekranie. Miejmy jednak nadzieję, że w transmisji z gali, którą będziemy mieli okazję obejrzeć w programie drugim Telewizji Polskiej 22 lipca, kilka dni po urodzinach kompozytora, wszelkie niedoskonałości przestaną być zauważalne.

Obcy – Symfonia Biomechaniczna; Kino sztuki i krwi Elliota Goldenthala

Trzeci i ostatni koncert w ramach festiwalu, poświęcony muzyce z sagi Obcy oraz kompozycjom filmowym Elliota Goldenthala, okazał się najmniej atrakcyjny, a jednocześnie trwał najdłużej ze wszystkich. W pierwszej części ponura i złowieszcza muzyka w wykonaniu Sinfonietty Cracovii, Chóru chłopięcego Pueri Cantores Sancti Nicolai i Chóru Pro Musica Mundi przeniosła nas do pozaziemskiego świata z filmów Obcy: Ósmy pasażer Nostromo, Obcy: Decydujące starcie, Obcy 3 oraz Obcy: Przebudzenie. Nastrój grozy potęgowały prezentowane na ekranie surrealistyczne grafiki szwajcarskiego artysty Hansa Rudolfa Gigera, twórcy pierwowzoru krwiożerczego Ksenomorfa, po raz pierwszy udostępnione dla tak szerokiego grona odbiorców. Z mrocznego odrętwienia wyrwało nas dopiero krótkie wystąpienie samego Goldenthala, który rozbawił widzów dowcipną opowieścią o swoich polskich korzeniach. W drugiej części koncertu atmosfera nieco się ożywiła. Publiczność szczególnie entuzjastycznie zareagowała na muzykę do Fridy w wykonaniu charyzmatycznej wokalistki Joanny Słowińskiej oraz grupy instrumentalistów folkowych z Meksyku. Cały koncert odbył się pod batutą Diego Navarro, dyrektora zaprzyjaźnionego z FMF-em Międzynarodowego Festiwalu Muzyki Filmowej Fimucité na Teneryfie. W ostatniej części mieliśmy także okazję wysłuchać kompozycji z filmu Tytus Andronikus, Wywiad z Wampirem oraz Batman Forever. Nie każdy doczekał jednak prezentacji muzyki do ostatniego z wymienionych obrazów. Była ona poprzedzona kończącą cały festiwal przemową Roberta Piaskowskiego, dyrektora programowego FMF-u, dla której tłem stał się hałas dochodzący z widowni. Publiczność, tłumnie opuszczając halę ocynowni na dobre pół godziny przed finałem koncertu, wykazała się całkowitym brakiem szacunku zarówno dla artystów, którzy do ostatniej minuty utrzymywali wysoki poziom wykonania, jak i dla organizatorów. A warto podkreślić, że ci drudzy zadbali o to, żeby każdy z widzów bez problemu dotarł do domu, zapewniając dodatkowe linie komunikacji miejskiej do późnych godzin nocnych.

Tegoroczny Festiwal Muzyki Filmowej z pewnością trwale zapisał się w pamięci wszystkich uczestników. Magia filmowych kompozycji po raz kolejny przyciągnęła wielbicieli z całej Polski. Przekrój wiekowy publiczności był niezwykle szeroki – od młodzieży po ludzi w starszym wieku. Warto wspomnieć, że na widowni zasiadał Krzysztof Penderecki, do którego z wyrazami uznania kilkakrotnie zwracali się goście z zagranicy. Jednym z minusów natury logistycznej był fakt, że na tak dużej przestrzeni, jaką dysponuje hala ocynowni, nie zbudowano żadnych trybun, przez co z dalszych rzędów ciężko było dostrzec, co dzieje się na scenie. Możliwość obserwowania poszczególnych wykonawców na pewno okazałaby się bardzo cenna. Poza znakomitymi koncertami na widzów czekały również inne atrakcje. Można było wziąć udział w konkursie na znajomość muzyki filmowej, wzbogacić swoją kolekcję o dwupłytowy album zawierający około 30 utworów wykonywanych do tej pory w ramach FMF-u, bądź nabyć specjalne wydawnictwo festiwalowe. Dzięki uprzejmości Alvernia Studios, tuż przed wejściem do głównej sali mogliśmy podziwiać unikatową rzeźbę inspirowaną postacią Obcego – swoją drogą, główny punkt zdjęciowy. Ciekawe, czym zostaniemy zaskoczeni w przyszłym roku. Miejmy nadzieję, że organizatorzy nie zawiodą naszych oczekiwań, a fani muzyki filmowej zjawią się w równie licznym gronie. W końcu to dla nich powstała tak chlubna dla Krakowa inicjatywa, jak Festiwal Muzyki Filmowej. By zaspokoić swoją ciekawość będziemy musieli jednak jeszcze trochę poczekać...

Agnieszka Cieślak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz