sobota, 2 czerwca 2012

Filmowa Playlista (odc.1)


Czasy, w których filmowa piosenka i teledysk (także w Polsce) na salonach brylowały…


Kino amerykańskie lat 90 nie było by tym samym bez niezwykle wówczas popularnego zjawiska piosenek promujących największe widowiska filmowe. Każdy liczący się w tamtym czasie blockbuster wchodził na ekrany kin przy akompaniamencie muzycznych szlagierów zajmujących pierwsze miejsca na radiowych i telewizyjnych listach przebojów. Kto z nas nie wspomina dzisiaj ciepło teledysków z udziałem Celine Dion lamentującej nad nieszczęsnym losem ofiar tragedii „Titanica”, Bryana Adamsa nawołującego do rzucenia się w wir awanturniczych przygód wraz z „Robinem Hoodem: Księciem Złodziei”, czy też prawdziwej śmietanki zarówno amerykańskiej, jak i brytyjskiej sceny muzycznej, zawsze gromadnie zbierającej przy pracach nad nowym soundtrackiem do kolejnej animacji studia Disney’a. Nie wszyscy pamiętają niestety o podejmowanych przez polskich twórców próbach przeszczepienia tej tendencji na grunt naszej rodzimej kultury popularnej. Ostatnia dekada XX wieku także nad Wisłą była całkiem płodna pod względem tego typu filmowo-muzycznych zbliżeń, na co dowodem niech będzie poniższa lista. 
Tomek Lipiński – „Nie pytaj mnie” (do filmu „Psy 2: Ostatnia Krew”, 1994)

Właściwy człowiek na właściwym miejscu – ciśnie się na usta. Tomek Lipiński, weteran ojczystego punk-rocka, to zapewne jedna z niewielu osób, której bez zbędnych obaw można było powierzyć nagranie utworu stanowiącego tło dla obrazu o najbardziej hardych twardzielach polskiej kinematografii. Piosenka lidera Brygady Kryzys oraz Tiltu ma pazur i ciężkość, które doskonale podkreślają atmosferę filmu Władysława Pasikowskiego. Pozostaje tylko żałować, że nie doczekaliśmy się jednak dalszego ciągu losów najdzielniejszego UB-ka Trzeciej Rzeczypospolitej.
Kayah – „Santana” (do filmu „Tato”, 1995) 

Początek ostatniego dwudziestolecia był dla polskiej muzyki rozrywkowej niezwykle obfity w naprawdę wiele obiecujących debiutów. Poczesne miejsce wśród tych mniej lub bardziej udanych karier niewątpliwie należy się jednak pierwszej „supermance” rodzimej sceny. Głęboki głos oraz nieznana wcześniej na naszym rynku soulowa maniera szybko zapewniły ich właścicielce status wielkiej gwiazdy. Co nie dziwi, bo już w jednym ze swych pierwszych hitów Kayah czaruje magicznym wokalem, idealnie wpasowującym się przy tym we wzruszający ton filmu, który ów przebój promował.

Varius Manx – „Pocałuj Noc” (do filmu „Młode Wilki”, 1996)

Piosenki tej grupy były w latach 90 prawdziwym fenomenem. Jeśli nie mówią wam nic tytuły takie, jak „Orła Cień”, czy „Piosenka Księżycowa”, oznacza to, że albo jesteście bardzo młodzi, albo zapadliście w najdłuższy sen zimowy w dziejach. Pozostałych raczej nie zdumiał fakt, że właśnie kompozycja autorstwa Varius Manx znalazła się na ścieżce dźwiękowej chyba najmodniejszej produkcji młodzieżowej końca zeszłego wieku. By „pocałować noc w najwyższą z gwiazd” zachęcał nas zaś głos chronologicznie pierwszej wokalistki zespołu – Anity Lipnickiej.
Varius Manx – „Ruchome Piaski” (do filmu „Nocne Graffiti”, 1997)

Kolejna pozycja i kolejny już przebój Varius Manx – tym razem jednak z Kasią Stankiewicz na wokalu. Jak się okazuje, tworzenie dobrych piosenek filmowych to nie domena wyłącznie zachodnich artystów. Zespół tym razem nie tylko udowadnia, że Polak także potrafi, a również obala stereotyp jakoby muzyka popowa pozbawiona była duszy. Emocjonalny wokal wspomnianej Stankiewicz porusza do głębi, wypełniając utwór dramatyzmem, jakiego brakował nawet niezłemu przecież filmowi, na potrzeby którego został napisany.
Edyta Górniak i Mietek Szcześniak – „Dumka na dwa serca” („Ogniem i Mieczem”, 1999)

Co tu dużo gadać – jeden z najsłynniejszych polskich love songów wszechczasów! Stylizowana na głośne romantyczne ballady rodem z hollywoodzkich superprodukcji piosenka jest jednym z głównych atutów ekranizacji naszej narodowej epopei. Wykonawcy będący wówczas w szczytowych momentach swych muzycznych karier ponieśli podniosły ton słów utworu, czyniąc z niego kawałek może i ckliwy, lecz jednocześnie niezmiernie chwytający za serce. Do tego ten cudowny saksofon, jakby żywcem wyjęty z niezapomnianego przeboju Whitney Houston do filmu „Bodyguard”! Trzeba nie mieć Boga w sercu, żeby nie lubić „Dumki”, bez względu na to, czy dzieło Hoffmana przypadało nam do gustu.
Powyższe zestawienie stanowi zupełnie nieobiektywny wybór dokonany przez niżej podpisanego, podyktowany wyłącznie jego osobistym muzycznym smakiem, i nie wyczerpuje ono w żadnym wypadku pokaźnego zasobu świetnych filmowych piosenek, w jaki bogata była polska pop-kultura pierwszego dziesięciolecia po ustrojowej transformacji. Przywołane utwory są jednak, zdaniem autora, najlepszym dowodem na to, że miejscowa twórczość rozrywka prezentowała niegdyś naprawdę przyzwoity poziom, a dobra piosenka (jak i dobry film) była standardem, a nie wyjątkiem. Łukasz Orłowski

1 komentarz:

  1. Pomysłowe zestawienie :)

    Ja bym jeszcze dodał 'jeśli wiesz co chcę powiedzieć' Nosowskiej z 'Gier Ulicznych'. Ciary przechodzą jak się ją słucha w finale tego rewelacyjnego filmu (także głęboko zakorzenionego w latach 90.).

    OdpowiedzUsuń