poniedziałek, 12 marca 2012

DOPÓKI PIŁKA W GRZE…


Towarzyszą bohaterom w chwilach rozpaczy i uniesień. Są milczącymi świadkami ich wzlotów i upadków. Służą pomocną „rączką”, gdy trzeba zapomnieć o problemach i dają postaciom wytchnienie od szarej codzienności. Niczym swatka pomagają zawrzeć ciekawe znajomości, a przede wszystkim zapewniają przednią zabawę. Piłkarzyki, bo to o nich mowa, robią w kinie zawrotną karierę, wciąż jako bohater uparcie nie wymieniany w napisach.


Trzeci (reż. Jan Hryniak, 2004)
Gdyby nie oni, pewnie nie usłyszelibyśmy nawet, jak główna bohaterka się śmieje. Bo co można zrobić, gdy wakacje kończą się za wcześnie, samochód złapie gumę, do najbliższego miasta daleko, a mąż urządza sobie skok w bok ze swoją asystentką? Śmiać się i grać w piłkarzyki. Ewentualnie zjeść rybkę w smażalni.



Przyjaciele (reż. Pamela Fryman, 1994-2004)
Rola w kultowym serialu to prawdopodobnie najbardziej uznany przez publiczność występ w ich karierze. Gdyby nie przedwczesne wykreślenie ze scenariusza, staliby się pewnie siódmym z przyjaciół. A tak, po wielu (mniej lub bardziej uczciwie) rozegranych meczach stół został bezlitośnie porąbany na kawałki, a wszystko po to, by wydobyć ze środka pisklęta Joey’a.    



Attenberg (reż. Athina Rachel Tsangari, 2010)
W opowieści o nastoletniej Marinie, piłkarzyki stanowią pretekst do zawarcia nowej znajomości. Gdy do małego miasteczka przyjeżdża nieznajomy, pierwsze co robi, to wyzywa dziewczynę na futbolowy pojedynek. Staje się jej partnerem do gry i nie tylko.  



Genua. Włoskie lato (reż. Michael Winterbottom, 2008)
Rodzina po przejściach przenosi się z traumatycznego Chicago do urokliwej i słonecznej Italii, gdzie wszystko tętni życiem, a popołudnia spędza się na plaży, albo w dusznych pubach za stołami. Do piłkarzyków, oczywiście.  


Giganci (reż. Sebastian Schipper, 1999)
W „Gigantach” o wielkie pieniądze nie gra się na wyścigach, w ruletkę czy w pokera, ale… w piłkarzyki. Z gangsterami popijającymi mleczne koktajle. Reżyser Sebastian Schipper uwiecznił mecz futbolu stołowego z dramaturgią i wrażliwością godną prawdziwego fana tego sportu. Nie zabrakło nawet goli w zwolnionym tempie.



Kosmiczne projekcje 3000 (reż. Joel Hodgson, 1988-1999)
Dwaj szaleni naukowcy, którym monotonia laboratorium dała się we znaki, postanawiają porwać woźnego, umieścić go na satelicie okołoziemskiej i zbadać jego reakcje na filmy klasy „Z”. W kolejnych odcinkach wykazują się równą kreatywnością - uszczelniają stół do piłkarzyków, napełniają go wodą i grają w waterpolo. Nic dodać, nic ująć.


Ewa Wildner

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz