wtorek, 16 października 2012

28. WFF: "Raj: Wiara", reż. Ulrich Seidl

RAJ: PIEKŁO

       Niebo-piekło, piekło-niebo. Trylogia Ulricha Seidla opiera się na ciągłym przenikaniu tych przeciwieństw: obiecany raj w każdej chwili obrócić się może w prywatne inferno, a bramy edenu stać klatką bez wyjścia. Jedynym sposobem ucieczki z tej pułapki staje się najgorsze poświęcenie: rozczarowanie i przyznanie przed samym sobą do porażki. Przy okazji drugiej części tryptyku dychotomia ta nabiera jeszcze bardziej szczególnego znaczenia, gdyż mamy okazję spojrzeć na nią właśnie przez pryzmat wiary chrześcijańskiej, z którą to pojęcia „nieba” i „piekła” związane są na stałe. 


       W „Raj: Wiara” Ulrich Seidl kontynuuje dzieło, które rozpoczął poprzednim filmem. Zespolenie tych dwóch obrazów czuć bardzo intensywnie, zarówno w sferze tematycznej (bohaterkami filmów są siostry, obie w przededniu urlopu, podczas którego niekontrolowanie zatracą się w tytułowym raju), jak i realizatorskiej. Nowy obraz rysowany jest tą samą groteskową kreską, przeplatającą dramat z (podobno niezamierzonym) akcentem humorystycznym oraz z podobną szczególną dbałością o plastyczność obrazu. Wizualnie dopracowana estetyka znana z „Raju: Miłość” zostaje tutaj jednak rozdmuchana do granic możliwości – rozważać można, czy owych granic niepotrzebnie wręcz nie przekracza. Przy okazji poprzedniego filmu zdjęcia konstruowane były z prawdziwie malarskim wyczuciem i zacięciem, w przypadku „Raj: Wiara” twórca idzie o krok dalej i stawia w tej dziedzinie na absolutny perfekcjonizm, lub może należałoby powiedzieć: pedantyzm. Nadrzędną zasadą staje się bowiem nieobecna w poprzedniej części symetria. Każdy osobny kadr budowany jest tutaj na liniach prostych, często wykorzystując perspektywę linearną-zbieżną kolejnych pomieszczeń, w których rozgrywa się akcja. W punkcie centralnym zazwyczaj sytuuje się sama Anna Maria, główna bohaterka, a otaczająca ją rzeczywistość wykreowana zostaje na powtórzeniach i lustrzanych odbiciach. Tak symetrycznie kreślona przestrzeń sprawia, że nawiązania do przecinających się linii krzyża same cisną się na usta. W połączeniu z zupełnie statyczną kamerą (ruch postaci przebiega wyłącznie wewnątrzkadrowo, kamera sama w sobie pozostaje nieruchoma) na pewno naddaje to obrazowi ogromnej wartości artystycznej, po dłuższym czasie może jednak wywołać znużenie. Zaskakujące za to staje się to, jakie w takich okolicznościach emocje nieświadomie może wzbudzić scena, w której kamera w końcu zdecyduje się nawet nieznacznie ruszyć za bohaterką. 

 
       „Raj: Wiara” to intymna historia Anny Marii (bardzo dobra Maria Hofstätter, z którą Krytycy z pierwszego piętra mieli okazję porozmawiać podczas trwającego 28. WFF: "Nie zagrałabym w reklamie"), zagorzałej katoliczki, pukającej od drzwi do drzwi z Wędrującą Madonną na rękach, próbującej w ten sposób na własną rękę nawrócić na drogę wiary całą Austrię. Sceny wizyt, rozmów w kolejnych odwiedzanych, w dużej mierze właśnie groteskowych domostwach, stanowią ożywiający leitmotiv filmu. Poślubiona Chrystusowi Anna zapomina jednak, że jednego męża posiadła już wcześniej i na jej nieszczęście, jest on muzułmaninem. Jego ponowne pojawienie się w rodzinnym gnieździe stanie się katalizatorem wydarzeń prowadzących ostatecznie do upadku bohaterki. Pokusić można by się w tym miejscu o interpretację, że historia pary reprezentującej różną wiarę stanowi przedstawienie w skali mikro szerszego, bo globalnego konfliktu religijnego. Ciekawa w tym kontekście wydaje się przede wszystkim zamiana ról - stroną fanatyczną jest tutaj bez wątpienia ona. „Raj: Wiara” to jednak przede wszystkim historia osobista, indywidualna. I być może poprzez przyjęcie perspektywy owego totalnego ekstremum i kontrowersji (zamiast zagrania na odcieniach szarości) ten jednostkowy dramatyzm nie sprawdza się niestety już tak dobrze, jak przy okazji „Raj: Miłość”. Trudno oczywiście od reżysera takiego jak Seidl wymagać nagle koronkowej subtelności, mniejsza jednoznaczność postaw w przypadku pierwszej części trylogii działała jednak zdecydowanie na jej korzyść. Jedyne co nam teraz pozostaje to „Raj: Nadzieja”.

Natalia Maliszewska

(PARADIES: GLAUBE) DRAMAT. AUSTRIA 2012. Reżyseria: Ulrich Seidl. Scenariusz: Veronica Franz. Wystąpili: Maria Hofstätter, Nabil Saleh. Dystrybucja: Against Gravity. Czas: 113'

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz