Jakby to zrobił Nicolas Cage?
Na ciemnej sali kinowej,
podczas gdy inni widzowie poszukują jeszcze swoich miejsc, bohaterowie filmu
Toma Shovala z zapartym tchem śledzą zwiastun „Piekielnej zemsty”, przeładowanego
drętwym humorem i absurdalnymi scenami akcji blockbustera z kiczowatym
Nicolasem Cage’em w roli głównej. Shaul pracownik multipleksu, na co dzień nosi
koszulki z tytułami filmów a ściany jego pokoju zdobią plakaty z największych
hollywoodzkich superprodukcji. Jego brat bliźniak Yaki właśnie dostał powołanie
do wojska, a teraz w mundurze i z przewieszonym przez ramię karabinem niczym
bohater kina akcji dumnie spaceruje ulicami Tel Awiwu. Nic dziwnego, że mając
za jedyny materiał poglądowy wysokobudżetowe produkcje z Fabryki Snów, bracia
postanawiają wprowadzić w życie scenariusz w iście amerykańskim stylu. Tylko,
że bardzo szybko okaże się, że prawdziwe życie ma z filmem niewiele wspólnego.
Shaul i Yaki porywają wracającą ze szkoły
dziewczynę. Wszystko po to aby spłacić długi, w które popadła ich rodzina. Grożąc
nastolatce śmiercią mają nadzieję uzyskać okup od jej zamożnych rodziców.
Ponieważ karabin i dwie kominiarki nie gwarantują powodzenia, ich plan od
samego początku zaczyna się sypać. Chłopcy są nieudolni i zupełnie
nieprzygotowani. Dość powiedzieć, że swoją ofiarę transportują w biały dzień…
zatłoczonym miejskim autobusem. Również po dotarciu do domu i umieszczeniu
uprowadzonej w piwnicy nie są w stanie zintensyfikować swoich działań. Rodzina
dziewczyny nie odbiera telefonu, a wskazówki zegara zaczynają jakby
przyśpieszać. W dodatku trzeba jeszcze pomóc niczego niepodejrzewającym
rodzicom w przygotowaniu przyjęcia z okazji powołania dla Yakiego. Dramatyczna
historia zamienia się w tragifarsę.
Shoval po mistrzowsku buduje napięcie, jednocześnie
nasycając swoją historię elementami humoru. Obserwując zmagania braci
niejednokrotnie wybuchniemy śmiechem, nie zapominając przy tym, że sytuacja
jest poważna a uwięziona w piwnicy dziewczyna naprawdę drży o swoje życie. Chociaż
nie wiemy o bohaterce zbyt wiele, od samego początku budzi nasze współczucie. Ani
trochę nie przeszkadza nam to jednak w sympatyzowaniu z safandułowatymi
porywaczami.
Bo bliźniacy to naprawdę dobrzy, kochający swoją rodzinę
chłopcy. Do desperackiego czynu pchnęła ich trudna sytuacja materialna, na
którą sami nie mieli wpływu. To troska o los najbliższych sprawiła, że byli w
stanie zadać cierpienie drugiemu człowiekowi. Shoval nie ocenia swoich
bohaterów, nie potępia ich. Pozwala by widz sam odkrył i wytyczył granicę
między dobrem i złem. Czasem nie jest to takie proste.
Łukasz
Golus
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz