W
poszukiwaniu straconego czasu
Konkurs
1-2, prezentujący
pierwsze i drugie filmy w dorobku reżyserów,
należy do moich
ulubionych na Warszawskim Festiwalu Filmowym. Początkujący
twórcy dysponują często
energią, która pozwala
im na robienie filmów bez rozbuchanych budżetów,
gwiazdorskiej obsady i wydumanych scenariuszy, za to z młodzieńczą
świeżością
mówiących o rzeczach
bliskich i ważnych.
Wynikające z braku
doświadczenia
niedociągnięcia
wybacza się im tym
łatwiej, im wyraźniej
widać zapał,
by wrażliwością, z którą obserwują rzeczywistość, podzielić
się z innymi.
W
przypadku pokazywanego w tej sekcji „Poziomu morza” niewiele jest
jednak rzeczy, które należałoby
twórcom wybaczyć.
Z pozoru banalna historia kobiety (w rolę Damli wcieliła się aktorka o
hipnotyzujących oczach, Damla Sönmez),
która w zaawansowanej ciąży z mężem u boku odwiedza rodzinne
strony i spotyka swoją dawną miłość, opowiedziana zostaje z
wyczuciem, które od początku unicestwia melodramatyczny patos,
zagrażający tego typu opowieściom.
Studiujące
w Nowym Jorku tureckie reżyserki,
Esra Saydam i Nisan Dağ,
stworzyły film, którego
podstawę i punkt wyjścia
stanowi poczucie tęsknoty
za rodzinnym krajem, jakiej doświadczyły
podczas pobytu w Wielkim Jabłku.
Jest zatem „Poziom morza” obrazem zrodzonym z nostalgii za znanym
z dzieciństwa krajobrazem
egejskiego wybrzeża i
czasem, którego nie da się przywrócić. Niezwykle sensualne
zdjęcia, nieoczywiste,
piękne kadry, świadczą
o głębokim wyczuciu
reżyserek i dostarczają
widzowi wrażeń
niemal synestetycznych.
Gdyby
jednak na nastroju poprzestać,
„Poziom morza” oglądałby
się jedynie jak pocztówkę
z wakacji, czy schowane na dno szafy zdjęcia,
na których po latach odkrywamy dawną miłość. Ambicja reżyserek
sięga jednak dużo dalej. Z pomocą znakomicie obsadzonych aktorów
udaje im się dotrzeć do samego jądra smutku, który powstaje w
człowieku, gdy na własne życzenie zostaje wygnany ze swojego raju.
Zdjęcia
Johna Wakayamy
Carey'a skupiają się na detalu (jak choćby kropli wody, która
niepostrzeżenie dla nikogo poza Damlą, z mokrego ciała Buraka
spada na jej ramię), ale jego zadaniem jest nie tylko tworzenie
klimatu, ale przede wszystkim opowiadanie o tym, do czego bohaterowie
boją się przyznać sami przed sobą. W kulminacyjnej scenie meczu,
podczas którego na jaw wychodzi skrywana przez kobietę tajemnica,
kamera nie tyle śledzi bohaterów, ile raczej zrasta się z ich
emocjami.
Być
może to ze względu
na przypływ (natchnienia,
talentu, czy zwyczajnego szczęścia?)
„Poziom morza” jest na tyle wysoki, że
dla wielu, często dużo
bardziej doświadczonych
reżyserów, pozostanie nieosiągalny.
Katarzyna
Pochmara-Balcer
"Poziom morza", reż. Esra Saydam, Nisan Dağ, Turcja, USA, 2014.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz