środa, 16 października 2013

29. WFF: "W ukryciu" ("In Hiding"), reż. Jan Kidawa-Błoński

Nasz mały Underground


            Ester (Julia Pogrebińska) biegnie ulicą miasta. Na sobie ma nową, zwiewną sukienkę, wiatr rozwiewa jej czarne kręcone włosy. To chwila, o której marzyła odkąd to wszystko się zaczęło. Polska jest wolna, wojna dobiegła końca. Wokół powiewają czerwone flagi, żołnierze Związku Radzieckiego wyparli niemieckiego okupanta. Dziewczyna otwiera oczy. Nadal znajduje się w ciemnej komórce pod podłogą. To był jedynie sen.
Do swojego małego schronu zeszła, gdy Niemcy zaczęli masowe wywózki Żydów do obozów koncentracyjnych. Pomocy udzielił jej przyjaciel ojca (Krzysztof Stroiński), po śmierci żony mieszkający ze swoją dorosłą córką, wiolonczelistką Janiną (Magdalena Boczarska). Kobieta początkowo nie kryje swojej niechęci do Ester. Obawia się konsekwencji, z którymi wiąże się ukrywanie młodej Żydówki. Wszystko zmieni się jednak gdy i jej ojciec zostanie aresztowany podczas ulicznej łapanki. Od tej pory Ester stanie się jedyną bliską jej osobą. 
Między młodymi kobietami wywiąże się specyficzna więź, spotęgowana kolejnymi traumatycznymi wydarzeniami, która z czasem przerodzi się w pełną pasji erotyczną fascynację. Zaborczy charakter Janiny sprawi, że zapragnie ona Ester tylko dla siebie. Potrzeba bliskości i strach przed opuszczeniem będą na tyle silne, że gdy wojna faktycznie dobiegnie końca, Janina postanowi nie wspominać o tym niczego nieświadomej dziewczynie.

To kluczowy moment w filmie Kidawy-Błońskiego. Od tej pory stajemy się świadkami gry, w której to główna bohaterka zaczyna kreować własny wyimaginowany świat. W nim Niemcy nadal okupują miasto, a jedynym bezpiecznym miejscem dla Ester pozostaje kryjówka pod podłogą salonu. Podtrzymanie tej iluzji nie jest jednak proste. Spirala kłamstw i zbrodni napędza się, wpychając Janinę w ramiona obłędu. Tymczasem nazistowskie symbole płoną w ogniskach, na ulice wjeżdżają radzieckie czołgi a kontrolę w państwie przejmuje Urząd Bezpieczeństwa. Sen Ester zaczyna się spełniać, lecz ktoś nie pozwala jej się obudzić.

Podczas seansu, widz kilkukrotnie doświadczy swoistego deja vu. Ukrywający się Żydzi, uliczne łapanki i poszukujący złota, wszechwiedzący ubecy. Wszystko to widzieliśmy już wielokrotnie. Polscy twórcy eksploatując do granic możliwości tą tematykę sami zamknęli się w hermetycznym kokonie. Zdając sobie sprawę, że nie łatwo dziś sprostać oczekiwaniom coraz bardziej wymagającego audytorium, Kidawa-Błoński stara się wycisnąć ze swojej historii coś więcej. Mimo iż przystrojone dekoracjami wojennej pożogi, „W ukryciu” nie jest tak naprawdę filmem o wojnie. Wykorzystując (choć tylko w skali mikro), motyw z klasycznego już „Underground” Emira Kusturicy, reżyser snuje refleksję na temat słabości ludzkiej natury i lęku przed samotnością. Każde kłamstwo ma tu swoją cenę, a każdy zły uczynek wymaga pokuty.

Kidawie-Błońskiemu nie udało się uniknąć kilku potknięć. Akcja toczy się nazbyt szablonowo, a od pewnego momentu jesteśmy w stanie odgadnąć jaki będzie finał tej historii. Nie najlepszym pomysłem było także osadzenie praktycznie całego ciężaru filmu na barkach dwóch odtwórczyń głównych ról. Mimo iż paniom udało się stworzyć elektryzującą i silną relację, wydaje się, że danie nieco większego pola do popisu doświadczonym Braciakowi, Stroińskiemu i Kuleszy wyszłoby obrazowi tylko na dobre.
Film otwiera i zamyka scena z jadącym pociągiem. Koła miarowo stukają o metalowe szyny, a kolejne podkłady kolejowe znikają w tyle. W życiu następuje moment gdy trzeba zostawić za sobą przeszłość i z ufnością ruszyć przed siebie. Na końcu ciemnego tunelu może znajdować się bowiem lepsze jutro.


Łukasz Golus   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz