To nie jest kraj dla dobrych psów
Paat ma dobre życie. Śniadanie
je przy stole ze swoim właścicielem, w trakcie podróży samochodem może wystawiać
pysk za okno, na spacerze gania za zieloną piłeczką. Jest dobrze utrzymany, a
przede wszystkim kochany. Jednak sielanka ma się wkrótce skończyć.
Gdy jego właściciel zostaje
zabity, Paat wyrusza w drogę. W Iranie do bezpańskich psów się strzela, lecz
nie to stanowi największy problem. Ciężko jest znaleźć osobę, która może zająć
się samotnym stworzeniem. Paat co i rusz trafia na osoby odrzucane przez
społeczeństwo – ciężarną kochankę zamożnego mężczyzny, zdesperowaną matkę
chorego dziecka, włóczących się po śmietnisku narkomanów. Powtarzają się
podobne motywy, problemy natury medycznej, brak pieniędzy. Pies, stworzenie w
islamie nieczyste, spotyka na swej drodze nieczystych ludzi, tak jak on
zagubionych i próbujących poprawić swój los.
Uczynienie ze zwierzęcia
przewodnika po problemach współczesnego Iranu przynosi dwie korzyści. Pozwala
na przyjęcie nietypowej perspektywy i znacznie ułatwia grę na uczuciach widza.
Paata „gra” piękny owczarek niemiecki, a jego smutne, mądre oczy wzruszą nawet największych
twardzieli. Losem zwierzęcia łatwo się przejąć, bo zawsze jest on niewinną
ofiarą głupoty i nikczemności ludzi. Kwestia niecodziennej perspektywy sprawdza
się nieco gorzej. Paat jest bezrozumnym świadkiem wydarzeń i owa bezrozumność
udziela się widowni.
Film nie pozwala bowiem
zachodniemu odbiorcy na przejście kulturowej bariery. Przedstawione problemy są
zrozumiałe tylko na pewnym stopniu ogólności. Ich specyfika dla kogoś
niezaznajomionego z subtelnościami stosunków społecznych świata islamu
pozostaje tajemnicą. Ta bariera przeszkadza, ponieważ nie pozwala pojąć do
końca logiki działań ludzkich bohaterów.
Problemy „Psa” leżą też w
warstwie formalnej. Przyjęto konwencję paradokumentalną. Zdjęcia cechuje niedbałość,
cyfrowy obraz jest momentami nieostry. Trudno określić to jednoznacznie złym
pomysłem, ale wydaje się nie do końca współgrać z metaforycznym motywem
podróży, pewną poetyckością, jaką wymusza perspektywa zwierzęcego bohatera.
Poszczególne sekwencje są poprzedzielane długimi momentami, gdy czarnemu
ekranowi towarzyszą tylko dźwięki. Czasem daje to dobry efekt niedopowiedzenia,
ale zasadniczo rozbija rytm, gubi płynność opowiadania.
Największy kłopot leży jednak
na poziomie emocjonalnym. Paat jest miłym psem i oczywiście szkoda, że musi znosić
tyle nieprzyjemności. Zasadniczo jednak radzi sobie całkiem nieźle. Właściwie
ani przez chwilę nie grozi mu żadne niebezpieczeństwo, nie ma więc napięcia. Co
gorsza przez cały czas jest czysty i wyczesany. Trudno więc uwierzyć w jego
ciężki los.
„Pies” stanowi więc
propozycję dla raczej ograniczonej widowni. Miłośnicy wiernych czworonogów
powinni się wybrać koniecznie. Osoby zainteresowane sytuacją społeczną w Iranie
być może znajdą tu ciekawe spojrzenie na niektóre sprawy. Dla zwykłego widza film
niesie niewiele zarówno w sensie poznawczym, jak i artystycznym. Tym niemniej
jest on niewątpliwie dziełem, które z ciekawym pomysłem opowiada o ważnych
sprawach. Szkoda tylko, że o tym, jak bardzo ważnych, można się tylko domyślać.
Jan Bliźniak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz