Gloria to od 12 lat rozwiedziona, skromna pracownica biurowa w
rogowych okularach, bywalczyni wieczorków tanecznych dla seniorów, na których
bezskutecznie próbuje przeżyć coś więcej niż przygodę na jedną noc. Na co dzień
poważna i nieśmiała, gdy nikt nie słyszy podśpiewuje słodkie piosenki o
miłości. Próbuje utrzymać dobry kontakt z dziećmi – bezskutecznie – nie szanuje
jej syn, wieczny chłopiec, samotnie wychowujący dziecko, córka-wyzwolona nauczycielka
jogi jest jej obca.
Na jednym z wieczorków (obrazki podobnych imprez widzieliśmy
w „Alpach” Lanthimosa) poznaje starszego
Rudolfo, który wydaje się partnerem jakiego szukała. Jednak mężczyzna nie potrafi uwolnić się od
własnych problemów, nie chce rozpocząć nowego życia, boi się reakcji swoich
dwóch dorosłych, niesamodzielnych córek i jest gotów rzucić wszystko na każde
ich skinienie. Gloria będzie musiała znaleźć w sobie siłę, niezależność i na
nowo przemyśleć kim naprawdę jest i co jest dla niej najważniejsze.
Paulina Garcia, "Gloria"
Film Leila to przede wszystkim Paulina Garcia, której kreacja tytułowej Glorii zaskarbia sympatię widza już od pierwszych ujęć. W końcu mamy na Berlinale prawdziwego protagonistę, którego los naprawdę nas obchodzi (po drugiej stronie tej skali jest Charlie grany przez Shię LaBoufa z „Necessary Death of Charlie Countryman”). To przemyślana postać zanurzona w krajobrazie chilijskiego społeczeństwa u progu kryzysu. W tle na telewizyjnych ekranach, ulicach widzimy demonstracje młodych gniewnych „Indignados”. Sama Gloria, gdy zdesperowana pierwszy raz upali się jonitem, podrzuconym przez przypadek przez agresywnego sąsiada, wyjdzie na balkon i przyłączy się do stukania przechodzącego obok „marszu pustych garnków”. Leilo skutecznie połączył lokalną polityczną wymowę, z globalną kondycją starzejącej się, ale kurczowo trzymającej się młodości klasy średniej. Umieszczając młodych w tle, stworzył mądry dystans do ich zaborczości i roszczeniowości.
Surrealistyczne, metaforyczne obrazy (główna bohaterka
przyglądająca się tańczącej kukiełce kościotrupa), w swej wymowie czasem niemal houellebecqowskie
obrazy (pijana Gloria, wirująca na karuzeli czy „terapia śmiechowa” w której
uczestniczy) łączą się tutaj z chwilami szczęścia, delikatnym humorem.
Ostatecznie jednak najważniejsze w filmie Chilijczyka jest to, że niczego się w
nim nie przekreśla. Reżyser nie podąża prostą ścieżką - nie daje nam łatwego
happy endu ani nie każe nam i swoim bohaterom pogrążyć się w kuszącej bezdennej
depresji. Daje nadzieję. To już coś, skoro ta wydawała się umrzeć.
Zakonnica w przebraniu
Obca w swojej rodzinie, społeczeństwie, w którym żyje i w
społecznej roli, którą jej przydzielono jest zakonnica Suzanne. Będąc
nastolatką zapragnęła poświęcić swoje życie Bogu i wstąpić do zakonu. Takie
rozwiązanie było na rękę jej rodzinie – oddanie córki do klasztoru oznaczało
mniejsze koszty (rozwiązanie kwestii posagu i szukania odpowiedniego kandydata
na męża). Dziewczyna wkrótce orientuje się, że nie jest na to gotowa i tak
naprawdę nie chce być częścią klasztornej musztry – jej przekonanie o powołaniu
było młodzieńczą fantazją, odpowiednikiem współczesnego dziecięcego marzenia o
byciu strażakiem czy aktorką.
Jednak rezygnacja nie jest łatwa. Dziewczyna nie przyjmuje święceń (świetna, lekko komiczna scena niemożności złamania rytuału przysięgi), jednak okazuje się, że nie może wrócić do domu. Rodzina, a raczej ojciec, który niepodzielnie nią rządzi, nie może i nie chce pozwolić sobie na trzecią córkę, którą trzeba wyprawić za mąż. Dziewczyna dowie się także w sekrecie od swojej matki, że jej biologicznym ojcem jest ktoś inny i po śmierci rodziców nie dostanie ani franka. Gdy pod naciskami przyjmie święcenia, nie będzie mogła już z nich zrezygnować – odwołać może je tylko papież. Szybko podpada nowej matce przełożonej, co staje się preludium prawdziwego koszmaru i tortur.
Pauline Entienne, "La Religieuse"
Oglądając film Nicloux myślałem o zeszłorocznym uczestniku
konkursu głównego Cannes, rumuńskim „Za wzgórzami” Cristiana Mungiu, w którym
mieliśmy do czynienia z podobnym problemem. W tamtym filmie do prawosławnego
monastyru przybywa przyjaciółka jednej z zakonnic z czasów dzieciństwa w domu dziecka – buntownicza, wyzwolona, prosta
dziewczyna, która za wszelką cenę pragnie udowodnić siostrom ich zacofanie, co
wywołuje ich ostrą reakcję obronną, łącznie z agresywnymi, tragicznymi w skutkach
egzorcyzmami. W końcu na scenę wchodzi element racjonalny – policja, która
uświadamia szaleństwo mieszkanek klasztoru. W „La Religieuse” podobnie - elementem
racjonalnym staje się mężczyzna, najpierw biskup, który degraduje sadystyczną
matkę przełożoną, a potem prawnik, który pomaga dziewczynie wydostać się z
klasztoru.
Problem w tym, że Mungiu
nie tracił na aktualności i choć uważam „Za wzgórzami” za film przeciętny,
pozostawał on ciekawym głosem w sporze tradycji z nowoczesnością we
współczesnej Rumunii. „La Religieuse” to ekranizacja (nie pierwsza) klasyka
oświeceniowej literatury, zrealizowana w państwie modelu świeckiego w wersji
ostrej. To demaskowanie mechanizmów dawno już zdemaskowanych.
„La Religieuse” broni
się jako szczegółowy, niepokojący obraz epoki (dobry motyw z szaleństwem jednej
z sióstr trzymanej w klasztorze z powodu bogatych rodziców-sponsorów). Jednak
efemeryczność głównej bohaterki (dwudziesto trzy letnia, ale dziecięca Pauline
Etienne), jej szkicowość, sprawia, że seans duchowych i fizycznych tortur szybko
przestaje robić na widzu jakiekolwiek wrażenie. Niesatysfakcjonującej całości
dopełnia komiczna rola Isabelle Huppert - opanowanej homoseksualną żądzą matki
przełożonej. Koniec końców paszkwil na instytucję zakonu i osiemnastowieczną dewocję
nie trafia w cokolwiek i do kogokolwiek.
Krystian Buczek
KONKURS GŁÓWNY:
"Gloria", reżyseria: Sebastian Lelio, obsada: Paulina García, Sergio Hernández, Diego Fontecilla, Fabiola Zamora , 105', Hiszpania / Chile, 2012
"La Religieuse", reżyseria Guillaume Nicloux, obsada: Pauline Etienne, Isabelle Huppert, Louise Bourgoin, Martina Gedeck, Francja / Niemcy / Belgia, 2012
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz