Kiedy byłem tutaj dwa
lata temu pokaz mojego filmu odbywał się w Małej Sali. Teraz przenieśli mnie do
Dużej Sali. Wtedy byłem dzieciakiem, dzisiaj traktują mnie jak dorosłego – o
swoim związaniu z Festiwalem mówił publiczności przed światową premierą „Paryża północy”
reżyser Hafsteinn Gunnar Sigurðsson. Jego debiutanckie „Either Way” o dwóch
skazanych na swoje towarzystwo mężczyznach, malujących pasy wzdłuż ciągnącej się
przez islandzki pejzaż drogi, zostało gorąco przyjęte w Karlowych Warach i w błyskawicznym tempie
doczekało się amerykańskiego remake’u (dwa lata późniejszy „Prince Avalanche” Davida Gordona Greena).
Oczekiwania wobec drugiego filmu Islandczyka były spore. Niestety "Paryż północy"
okazał się tylko układanką sprawnie połączonych, ale nie wyróżniających się zanadto, fabularnych klocków znanych chociażby z kina skandynawskiego.
"París norðursins": aktor Helgi Björnsson, reżyser Hafsteinn Gunnar Sigurðsson, aktorka Nanna Kristín Magnúsdóttir i aktor Björn Thors / fot. KVIFF
Zaskoczeniem okazał
się debiut Iwana Twierdowskiego, który estetykę rodem z filmów braci Dardenne
(kamera śledząca bohaterkę, dialogi bez przeskakiwania na kontrplan, dominacja zbliżeń) zastosował do opowieści o prowincjonalnej szkole i drodze przez piekło jaką
przeżywa w postradzieckiej rzeczywistości skazana na inność dziewczyna.
Geograf na odwyku
Nauczyciel geografii Hugi (Björn Thors) uciekł z Reykjavíku i zaszył się w małej islandzkiej miejscowości - jest na życiowym zakręcie, nie potrafi zapomnieć o swojej byłej dziewczynie, która wyleciała do Portugalii (nocami uczy się portugalskiego przez Internet), nie wie czy chce zaczynać nowy związek, chodzi na spotkania AA. Trudno utrzymać rytuał każdorazowego przedstawiania się w gronie grupy gdy członków oprócz Hugiego jest dwóch - ojciec byłej dziewczyny i były mąż obecnej partnerki, której bohater unika. Z emocjonalnej katatonii wyrywa go niespodziewany przyjazd ojca - podróżnika, kobieciarza, który zapragnął wrócić "na stare śmieci" z Tajlandii. Ojciec (Helgi Björnsson) przywozi ze sobą skrzynki piwa i wchodzi z butami w życie syna. Najpierw przywożąc psa i przekonując syna, że do szczęścia potrzebny jest Hugiemu taras przed domem.
"Paris norðursins", reż. Hafsteinn Gunnar Sigurðsson
"Paryż północy" usiany jest drobnymi żartami ze z góry skazanej na porażkę próby utrzymania w mikroskopijnej społeczności "na końcu świata" pozorów wielkomiejskości (wspomniane spotkania AA, które istnieją tylko po to by sprawić radość przewodniczącemu). Jednak te pomysły są niestety tylko nakreślone. Protagonista Hugi choć utrzymuje sympatię widza, z biegiem filmu, ciągłych oporów i zblokowania, może wydać się irytujący.
Kamera kontempluje przepiękny islandzki pejzaż i ludzi zagubionych w jego ogromie - zdjęcia to największa zaleta produkcji. Pomaga również wpadająca w ucho ścieżka dźwiękowa z islandzkimi indie rockowymi i elektronicznymi kawałkami.
Niestety lekcja płynąca z filmu brzmi dość banalnie: trzeba umieć ruszyć się z miejsca, zostawić za sobą przeszłość i być może zmienić półkulę na cieplejszą. To lekcja geografii do szybkiego zapomnienia.
Lekcji tolerancji nie będzie
Tytuł "Klass korrektsi" można przetłumaczyć jako "Klasa specjalna". Twierdowski portretuje zjawisko wciąż w Rosji spotykane (w Polsce zresztą z pewnością też) piętnowania, odseparowywania od reszty uczniów niepełnosprawnych w imię dziwnie pojętej tolerancji i równania szans. Główna bohaterka, Lena, jest dorastającą dziewczyną na wózku. Rezygnuje z nauki w domu i trafia do "klasy specjalnej", w której znajdują się uczniowie ze wszelkimi niepełnosprawnościami - zarówno fizycznymi jak i umysłowymi. Dzieci są "usuwane" z widoku, mają własny oddzielony od reszty szkoły kratami korytarz, własne, nieoficjalne rozpoczęcie roku, a w końcu swój uproszczony program. Znudzeni nauczyciele poprzestają na podstawach, a uczniowie nie palą się do upominania o swoje i zgadzają na równanie w dół. Niepełnosprawni pozostawieni sami sobie tworzą mikrospołeczność wewnętrznie skłóconą, dla której granice tego co wolno są płynne. Ulubioną rozrywką paczki jest igranie z losem na niedalekim torowisku. Do tego świata wkracza ambitna, inteligentna Lena.
"Klass korrektsii", reż. Iwan Twierdowski
Rozedrgany "Klass korrektsii" (reżyser do swoich inspiracji zalicza "Tańcząc w ciemnościach" von Triera) to świetnie skrojony dramat oparty przede wszystkim na silnych kreacjach uczniów - zagranych zarówno przez młodych, uzdolnionych aktorów, jak i świetnych naturszczyków. Tym co może irytować, choć trzeba przyznać, że jest bardzo skuteczne, to jednoznacznie złe oblicze systemu - od opryskliwej dyrektorki formalistki o twarzy buldoga, przez zramolałe nauczycielki, po obrażone na świat, a zwłaszcza na swoją pracę, matematyczkę i sprzątaczkę.
Niebezpieczne zabawy, którym oddają się bohaterowie w odpowiednich dramaturgicznie momentach wzmagają napięcie. Twierdowski przyjmuje perspektywę uczniów, w przeciwieństwie do wielu ostatnich "filmów szkolnych" opowiadających swoje historie z punktu widzenia nauczycieli. Nastolatki mogą być zarówno współczujące, jak i niezwykle okrutne, choć film opowiada o niepełnosprawnych dla nikogo nie ma taryfy ulgowej. Zgrzytem może wydawać się zakończenie - w ostatnich kilku minutach psychologicznie zdyscyplinowany film bierze nagły, efektowny, aczkolwiek po chwili zastanowienia, słabo umotywowany zwrot.
Piekło jest wybrukowane dobrymi chęciami (albo przynajmniej ich pozorami). Czasem wystarczy niewiele by ułatwić życie tym, którzy potrzebują pomocy, czasem dziesięć centymetrów za krótki podjazd dla wózków zamienia czyjąś codzienność w jeszcze większy koszmar. "Klass korrektsii" pozostaje w głowie - zwłaszcza kończące go dźwięki - odgłosy klejącej się do butów, zmytej brudną wodą podłogi szkolnego korytarza.
Krystian Buczek
"París norðursins", reż. Hafsteinn Gunnar Sigurðsson, produkcja: Islandia, Francja, Dania, sekcja: Official Selection - Competition.
"Klass korrektsii", reż. Iwan Twierdowski, produkcja: Rosja, Niemcy, sekcja: East of the West - Competition
Niebezpieczne zabawy, którym oddają się bohaterowie w odpowiednich dramaturgicznie momentach wzmagają napięcie. Twierdowski przyjmuje perspektywę uczniów, w przeciwieństwie do wielu ostatnich "filmów szkolnych" opowiadających swoje historie z punktu widzenia nauczycieli. Nastolatki mogą być zarówno współczujące, jak i niezwykle okrutne, choć film opowiada o niepełnosprawnych dla nikogo nie ma taryfy ulgowej. Zgrzytem może wydawać się zakończenie - w ostatnich kilku minutach psychologicznie zdyscyplinowany film bierze nagły, efektowny, aczkolwiek po chwili zastanowienia, słabo umotywowany zwrot.
Piekło jest wybrukowane dobrymi chęciami (albo przynajmniej ich pozorami). Czasem wystarczy niewiele by ułatwić życie tym, którzy potrzebują pomocy, czasem dziesięć centymetrów za krótki podjazd dla wózków zamienia czyjąś codzienność w jeszcze większy koszmar. "Klass korrektsii" pozostaje w głowie - zwłaszcza kończące go dźwięki - odgłosy klejącej się do butów, zmytej brudną wodą podłogi szkolnego korytarza.
Krystian Buczek
"París norðursins", reż. Hafsteinn Gunnar Sigurðsson, produkcja: Islandia, Francja, Dania, sekcja: Official Selection - Competition.
"Klass korrektsii", reż. Iwan Twierdowski, produkcja: Rosja, Niemcy, sekcja: East of the West - Competition
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz