Choć w oficjalnej gazecie festiwalowej mocnym polskim akcentem i wydarzeniem ostatnich dni była wizyta Lecha Wałęsy i Roberta Więckiewicza przy okazji specjalnych pokazów „Wałęsy. Człowieka z nadziei”, to sądząc po tłumie dziennikarzy, którzy zajęli każdą wolną przestrzeń na podłodze podczas pokazu prasowego debiutanckiego „Kebabu i Horoskopu” Grzegorza Jaroszuka, sensacyjnego wydarzenia trzeba szukać gdzie indziej.
Oblężenie sali było większe niż na karlowarskim pokazie zdobywcy Grand Prix w Cannes czyli „Cudów” Alice Rohrwacher. Z braku jakichkolwiek miejsc do siedzenia widzowie leżeli z torbami pod głowami przed samym ekranem. Ta luźna i duszna zarazem atmosfera szybko stała się katalizatorem entuzjastycznych reakcji. Można zaryzykować stwierdzenie, że pełen czarnego humoru debiut Jaroszuka jest bardziej "czeski" niż ciążące coraz mocniej w stronę topornego dramatu, współczesne czeskie kino...
"Kebab i Horoskop", reż. Grzegorz Jaroszuk / fot. Jacek Drygała
Kto oglądał i pokochał jego wielokrotnie nagradzane, inspirowane opowiadaniem Etgara Kereta krótkometrażowe „Opowieści z chłodni” z pewnością polubi pełnometrażowy „Kebab i Horoskop”. Podobny jest styl reżyserii aktorów (wśród nich ponownie odtwórcy głównych ról w "Opowieściach..." fenomenalni Justyna Wasilewska i Piotr Żurawski), mówiących wyprane z emocji, czerpiące z codziennej nowomowy kwestie. Podobne przygaszone kolory i z ducha skandynawski styl obrazowania (za zdjęcia odpowiedzialny był norweski operator Magnus Borge), a także miejsce akcji - w "Opowieściach..." supermarket, w "Kebabie i Horoskopie" sklep z dywanami.
"Kebab" (Bartłomiej Topa) od dwóch lat żył według horoskopów publikowanych w czasopiśmie "Świat zwierząt". Gdy pewnego dnia przeczytał radę Rzuć pracę - zrobił to. "Horoskop" (Piotr Żurawski) przez rok jako Elena pisał rzeczone wróżby i to był jego żart na odejście. Gdy mężczyźni przypadkiem się spotykają postanawiają sobie pomóc i wejść w nowe role - jako "specjaliści od marketingu" będą szukać fundamentów przydatności u pracowników kiepsko przędącego sklepu dywanowego.
"Kebab i Horoskop", reż. Grzegorz Jaroszuk / fot. Jacek Drygała
Brzmi niezbyt emocjonująco? Jaroszuk w zaledwie 72 minuty wyciąga maksimum dziwności ze swoich bohaterów i świata, który zamieszkują. Okazuje się, że Keret nie był chwilową inspiracją, a początkiem estetycznego programu - nad całością wisi Keretowski duch absurdu i podskórny smutek, który przechodzi na drugą stronę - wydobywa z nas śmiech i obnaża komizm poplątanego, ludzkiego życia. Gdy jedna z pracownic sklepu zapatrzona w "marketingowców" z zachwytem oznajmia, że w marketingu jest coś takiego bardzo ludzkiego, a stażystka słyszy od dawnego kochanka swojej matki, że jej praca to piękny zawód, czujemy echa "Rejsu" Piwowskiego. Eksperyment, który przed laty nie udał się w "Hi way" kabareciarzy z Mumio, Jaroszukowi wyszedł znakomicie.
Nudną przestrzeń sklepu dywanowego uczyniono częścią opowieści dzięki świetnym zdjęciom - dywany są tłami dla zagubionych bohaterów, fantazyjnymi kompozycyjnymi fakturami w kadrze. Choć film rozgrywa się w niewielu przestrzeniach, ich kreatywne wykorzystanie (zwłaszcza horyzontalnych i wertykalnych linii) pozwoliło stworzyć spójny, wyróżniający się filmowy styl.
Jedyne co można zarzucić filmowi to skromny metraż - trwającemu niewiele ponad godzinę obrazowi brakuje kilkunastu minut, które mogłoby pogłębić portrety pogubionych bohaterów i rozwinąć niektóre wątki. Postaci są ledwie naszkicowane (dwójka inicjujących opowieść bohaterów szybko schodzi na dalszy plan, a np. starszy pracownik grany przez Janusza Michałowskiego ma dla siebie tylko kilka minut ekranowych). Oby zainteresowanie polskim akcentem w programie Karlowych Warów wywróżyło filmowi sukces w sekcji "East of the West". Czy film posmakuje polskiej widowni? O tym, mam nadzieję, przekonamy się wkrótce.
Krystian Buczek
"Kebab i Horoskop", reż. Grzegorz Jaroszuk, produkcja: Polska, sekcja: East of the West - Competition.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz