sobota, 14 lipca 2012

Filmowa Playlista (odc.7)

Soundtrack – uczta dla ucha

Dobry soundtrack to taki, który „mieszka” w naszym odtwarzaczu przez lata i nigdy się nie nudzi. Nie od dziś wiadomo, że świetna muzyka może uratować kiepski film i odwrotnie. Poniższy ranking, to subiektywny wybór ścieżek dźwiękowych, które warto przesłuchać w całości. Bywa, że utwór promujący film jest jedyną wartościową pozycją na płycie. W tym przypadku skupienie się tylko na jednym, byłoby olbrzymią stratą.

1.  „TOP GUN”, reż. Tony Scott (1986)


Absolutny faworyt i „szczyt szczytów”.  Soundtrack do „Top Gun” jest po dziś dzień jednym z najlepiej sprzedających się tytułów wszechczasów. Dynamiczny, zadziorny – stanowi kwintesencję wszystkiego, co w muzyce lat osiemdziesiątych najlepsze. Przy dźwiękach „Mighty Wings” faceci czuli się niczym Tom Cruise, pędzący w skórze na motorze, kobiety odpływały słysząc „Take My Breath Away”. W skrócie - jazda obowiązkowa!




2. „Moulin Rouge!”, reż. Baz Luhrmann (2001)

Każdy z nas ma swojego pewniaka w kategorii „wyciskacz łez”. Soundtrack z „Moulin Rouge!” darzę miłością bezwarunkową, bo choć Ewan McGregor i Nicole Kidman, to nie etetowi śpiewacy, wkładają w wykonywanie piosenek  tyle serca, że nie sposób utrzymać emocje w ryzach. Miejscami to śpiew niedoskonały, ale muzyka porusza, wstrząsa i obchodzi się z uczuciami bezceremonialnie. Zostawia ślad i pokazuje, na czym polega jej moc.




3. „Matrix”, reż. Andy Wachowski, Lana Wachowski (1999)

Czy są jeszcze tacy, którzy nie mieli styczności z muzyką tego filmu? Kiedy słuchamy poszczególnych piosenek w pamięci powracają sceny, które nierozerwalnie będą już z nimi związane. Pojawienie się „Matrixa” otworzyło w historii kina nowy rozdział, krążek swego czasu również wzbijał się na wyżyny popularności.  Jego brzmienie z pewnością przypadnie do gustu nie tylko fanom mocniejszego grania, chociaż stanowi ono jego główną siłę.




4.  „8 kobiet”, reż. François Ozon (2002)


Nastrojowość, zmysłowość i tajemnica stały się głównymi atutami filmu, który z powodzeniem można określić, jako hołd złożony kobiecości. Każdy z utworów dopasowany został do charakteru aktorki, która go wykonuje. To wyjątkowa pozycja na liście, ponieważ soundtrack do muzycznego kryminału Ozona praktycznie przeszedł bez echa.  Nie każdy lubi francuskie piosenki, ale zdecydowanie warto się przełamać i dać się ukołysać słowom, które w zimne dni są niczym ciepły koc.




5.  „Dziennik Bridget Jones” , reż. Sharon Maguire (2001)


Bez ironicznego uśmiechu na ustach, to podobno jedna z nielicznych komedii romantycznych, którą dadzą radę obejrzeć mężczyźni. Nie będziemy tu jednak oceniać wartości samego filmu,  a skupimy się na longplay`ach do obydwu części, które przypomniały najpopularniejsze hity muzyki rozrywkowej. Obojętnie czy jesteście zwolennikami niezdarnej Bridget, to takich przebojów jak np. „It`s Raining Man” lub „Respect” w wykonaniu Arethy Franklin po prostu nie wypada nie znać.


Monika Szwarc

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz