środa, 15 lutego 2012

"Idy marcowe", reż. George Clooney

„Ważne jest to, jak postrzega nas świat” – kreowanie wizerunku publicznego jest nie lada sztuką, zwłaszcza w polityce. Jeden człowiek jest w stanie oczarować tłumy – wystarczy odpowiednio wygłoszona mowa, pewność siebie i czarujący uśmiech. Dodajmy do tego sprawnie przeprowadzoną kampanię wyborczą, właściwe układy z dziennikarzami, czarny PR i przepis na sukces gotowy. Georg Clooney w Idach marcowych w niezwykle wiarygodny sposób przedstawia kulisy prawyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych. Ukazując tragiczne wydarzenia, jakie mają miejsce w sztabie wyborczym demokratów, prowokuje nas do zadania sobie pytania - jakim kosztem człowiek jest w stanie dojść do władzy?

Polityką rządzą twarde reguły – jedno małe potknięcie całkowicie eliminuje z dalszych rozgrywek. Jeżeli chcemy wygrać, nie możemy dopuścić do tego, by prawda o naszych złych uczynkach wyszła na jaw. Niekiedy błędy pociągają za sobą tragiczne konsekwencje, a nie wszyscy okazują się na tyle silni, by wiedzę o nich zachować tylko dla siebie. Przekonujemy się o tym na przykładzie młodej, ambitnej stażystki sztabu wyborczego, Molly Stearns (Evan Rachel Wood). Jedna noc spędzona w towarzystwie żonatego kandydata na prezydenta, Mike’a Morrisa (George Clooney), nieodwracalnie przekreśla jej karierę zawodową. W usunięciu niechcianej ciąży pomaga jej Stephen Meyers (Ryan Gossling), jeden z głównych doradców gubernatora, który szybko przekonuje się o tym, że jego kandydat wcale nie jest doskonały. Liczne intrygi i kłamstwa konsekwentnie burzą wyidealizowany obraz Morrisa w oczach młodego rzecznika prasowego, rzutując na dalszy rozwój kampanii.



Stephen zostaje wciągnięty w brudną, polityczną grę, z której może wyjść cało jedynie poprzez dostosowanie się do jej reguł. Kiedy w wyniku podstępu szefa kampanii kontrkandydata, Toma Duffy’ego (Paul Giamatti), zostaje zwolniony z pracy, uświadamia sobie, że był zbyt naiwny i łatwowierny. Bodźcem do jego dalszych działań staje się śmierć Molly. Dziewczyna, nie mogąc pogodzić się z zawodową porażką, a jednocześnie obawiając się, że wiadomość o jej romansie z gubernatorem zostanie upubliczniona, odbiera sobie życie. Przemiana, jaka następuje w Stephenie w wyniku tego wydarzania, skłania go do posłużenia się szantażem w celu odzyskania utraconych przywilejów. Wkrótce awansuje on na stanowisko szefa kampanii, pozbywając się tym samym swojego byłego przełożonego, Paula Zary (Philip Seymour Hoffman), który wcześniej zarzucał mu brak lojalności. Okazuje się, że posiadanie cennych informacji jest w stanie zapewnić mu wszystko, o czym marzył.

Jednak czy aby na pewno w tej rozgrywce Stephen zostaje zwycięzcą? Ciężko określić takim mianem osobę, która wyzbyła się wszelkich zasad moralnych w imię egoistycznych celów. Główny bohater z czasem stał się zimny, cyniczny i wyrachowany – jak większość polityków, których złudny wizerunek sprawia, że nadal naiwnie wierzymy w godność i uczciwość. Clooney przedstawił temat dobrze znany każdemu z nas, jednak uczynił to w sposób bardzo umiejętny. Po raz kolejny udowodnił, że posiada nie tylko znakomite umiejętności aktorskie, lecz także reżyserskie. Sięgając po scenariusz sztuki teatralnej Farragut North Beau Willimona, który swojego czasu pracował przy kampanii prezydenckiej, zagwarantował sobie solidne podstawy do przekonującego ukazania wszelkich smaczków związanych z politycznymi zmaganiami. Jednocześnie zapewnił całości filmu niepowtarzalną atmosferę, podejmując współpracę z Alexandrem Desplatem, jednym z najbardziej cenionych współcześnie kompozytorów muzyki filmowej. Klimat toczącej się na naszych oczach batalii zbudowany został głównie dzięki marszowym rytmom, przygotowującym nas przez cały czas trwania filmu do ostatecznej konfrontacji. Nie była to jednak konfrontacja związana z walką o władzę – najistotniejsza okazała się walka wewnętrzna człowieka, który, powoli zagłębiając się w świat polityki, musiał dokonać wyboru pomiędzy ideałami, a nieprzystającą do nich rzeczywistością.

AGNIESZKA CIEŚLAK

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz