środa, 16 października 2013

29. WFF: "Pragnienie" ("Zhazhda"), reż. Dmitri Tiurin

Ugasić pragnienia

Przez pierwsze kilka minut kamera nie pokazuje twarzy bohatera. Z kilku zdań i poparzonych rąk można się tylko domyślić, że został oszpecony w jakimś wypadku. Właśnie ma urodziny, ale zamierza je świętować samotnym piciem wódki. Niespodziewanie postanawia jednak pomóc sąsiadce w ułożeniu do snu jej cierpiącego na bezsenność dziecka.

Gdy reżyser decyduje się wreszcie na skierowanie kamery wprost na twarz Kostii, od razu wiadomo, że przeszłość mężczyzny kryje traumatyczne przeżycia. Ponad połowę jego twarzy zniekształcają pooparzeniowe blizny. Uznanie budzi elegancja, z jaką twórcy „Pragnienia” przyzwyczajają do szpetoty swojego bohatera. Nie epatują ranami, ale stopniowo coraz częściej i na coraz dłużej oswajają widownię z nieprzyjemnym widokiem. Widać tu szacunek dla wrażliwości widza, który nie łączy się ze sztucznym upiększaniem kalectwa.


Akcja filmu przebiega dwoma torami. W pierwszym Kostia opowiada chłopczykowi o swojej przeszłości, w drugiej razem z dwójką przyjaciół poszukuje zaginionego kolegi. Obydwie te opowieści dopełniają się. Razem tworzą portret człowieka, który w skutek różnych okoliczności znalazł się w punkcie nieprawdopodobnie wręcz odległym do tego, czego pragnął i co miał szansę osiągnąć. To pragnienie w nim pozostało, czy będzie jednak w stanie ugasić je czymś innym niż pitą w samotności wódką?

Postać Kostii intryguje niejednoznacznością, zniuansowaniem. Drugi plan nakreślony został znacznie grubszą kreską, ale jest barwny w swej różnorodności. Wszystkie postaci zdaje się przy tym łączyć poczucie, że ich życie rozmija się z oczekiwaniami. Niezależnie, czy jest to ojciec, próbujący utrzymać przy sobie młodszą partnerkę, czy najlepszy przyjaciel, który pod aparycją niefrasobliwego przystojniaka kryje frustracje i rozczarowania. Każdy w pewnym momencie obrał zły kierunek i na oślep próbuje ponownie odnaleźć właściwą drogę.


Cała historia opowiedziana została z czułością. Miejscami może nazbyt gładko, ale nie upiększając rzeczywistości i nie naginając reguł prawdopodobieństwa. Wielkie wrażenie robi formalna staranność obrazu. Reżyser, Dmitri Tiurin, precyzyjnie dobiera kolorystykę i sposób kadrowania do atmosfery poszczególnych scen. Wnętrze mieszkania Kostii filmowane jest z chropowatym realizmem, ekskluzywny apartament jego ojca bardziej statyczne, grając jasnymi, chłodnymi barwami. Widać, jak wielką uwagę Tiurin poświęcił właściwemu tonowi swojej opowieści, a także z jaką swobodą operuje filmowymi środkami.

Nieustająco pozostaje też pełen szacunku dla odbiorcy. Jego film jest o sprawach bolesnych, nawet tragicznych, ale reżyser nie wzmacnia efektu patosem, nie próbuje szokować. Widz przecież sam, bez agresywnych środków, potrafi pojąć dramatyzm historii i się nim przejąć. Tiurin stworzył dzieło dojrzałe, staranne, głęboko przemyślane. Miejscami może ociera się o tkliwość, ale nie przekracza niebezpiecznej granicy. „Pragnienie” pozostaje wzruszające w naturalny, niewymuszony sposób. Nie przytłacza, ale z lekkością i celnie dotyka bolesnych splotów ludzkiego życia, odnajdując nadzieję tam, gdzie, zdawałoby się, nie ma już na nią miejsca.

Jan Bliźniak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz